Joshua Abrams wraz z zespołem od lat płynie swoim własnym nurtem, skutecznie omija mielizny i nie ogląda się na nikogo. Nie próbuje na siłę iść z duchem czasu ery streamingu, dlatego próżno szukać “Mandatory Reality” oraz innych jego dzieł w popularnych serwisach i aplikacjach. Joshua Abrams, że użyję tego wyświechtanego stwierdzenia, ale w tym przypadku naprawdę trudno o inne, jest jedyny w swoim rodzaju. Na przekór wszystkiemu robi swoje.
Jeśli ktoś spośród czytelników Jazzarium.pl poszukuje muzyki nieoczywistej, takiej która potrafi zaskoczyć kreatywnością i bogactwem różnorakich odniesień, to może śmiało sięgnąć po płytę chicagowskiego kontrabasisty Joshuy Abramsa. Artysta ten, którego można kojarzyć, m.in. ze współpracy z trębaczem Arturem Majewskim i perkusistą Kubą Sucharem, wraz z wydaniem kolejnego albumu sygnowanego nazwą Natural Information Society, wystawia słuchacza na próbę i zaskakuje go niemal od pierwszych taktów “Maroon Dune” aż do ostatnich dźwięków zamykającego album “2128½”.
Po ponad roku od ostatniego koncertu w Cafe Kulturalnej Natural Information Society wraca do Warszawy. Tym razem bez Mikrokolektywu, ale za to z Frankiem Rosaly na perkusji. Koncert juz 20-go kwietnia.
Bardzo lubię specyficzny klimat stołecznej Cafe Kulturalna. Atmosfera przywołuje, nieznane mi z racji wieku, wczesno PRL-owskie elitarne kawiarnie, zakorzenione jednocześnie wciąż w przedwojennej tradycji. Ciężko dziś znaleźć w Warszawie bardziej odpowiednie miejsce do grania jazzu, niż gmach na którego tle w Niewinnych czarodziejach grał w klasy sam Krzysztof Komeda. Wchodząc do gmachu PKiN człowiek zostaje przeniesiony w czasie, który niejako został w tym miejscu zahibernowany.