Nawet jeśli Sun Ra nie żyje, choć jak twierdzą niektórzy to wcale nie prawda i podobnie jak Elvis trwa nieustannie jako postać nieziemska i my go tylko nie widzimy to jego wspaniały wehikuł ciągle przemierza naszą już całkiem ziemską przestrzeń i przypomina o wielkiej kosmicznej idei muzyki swego lidera. Za cztery dni wylądują w Warszawie na scenie Warsaw Summer Jazz Days. Zanim pobiegniemy doświadczyć tego astralnego zjawiska sięgamy do tekstu Lecha Borowca, który ukazał się przez laty w portalu Diapazon.