Pasja, poczucie humoru i pozytywna energia. Wszystkie te emocje kryją się w każdym zdaniu amerykańskiej pianistki Myry Melford. W krótkiej rozmowie, opowiedziała mi o swoim podejściu do improwizacji, kobietach na jazzowej scenie, a także o muzyce która ją inspiruje.
Twoja płyta “Stormy Whispers” była nagrywana podczas Festiwalu Ad Libitum. Motto tamtej edycji to “Women Alarm!”. Kobiet na scenie jazzowej jest więcej, choć moim zdaniem nadal za mało. Czy uważasz że coś się zmieniło w tym aspekcie w ostatnich latach?