Side A - w tym zespole nie ma lidera, tworzą go partnerzy: Ken Vandermark, Havard Wiik oraz Chad Taylor. Wszyscy odpowiadają za warstwę kompozycyjną materiału i współdecydują o brzmieniu muzyki tria. 7-go lipca wystąpią w warszawskim Pardon, To Tu.
W najbliższą niedzielę, 25-go stycznia, w warszawskiem Pardon, To Tu wystąpi międzynarodowy avant-jazzowy kwartet 'Die Anreicherung' (po polsku 'wzbogacenie'). W skład grupy wchodzą niezwykły trębacz Axel Dörner; znany chociażby ze skandynawskiej supergrupy Atomic norweski pianista Håvard Wiik, niemiecki kontrabasista Jan Roder i perkusista Christian Lillinger.
Festiwal Jazz Jantar szczęśliwie dobiegł do mety. Kończą się wyczerpujące koncertowe maratony, kończą weekendowe dzień w dzień późne powroty do domu – ale wraz z nimi niestety także emocje, niespodzianki i wzruszenia, w jakie festiwal każdego roku obfituje. Ostatnim akcentem tegorocznej edycji były występy artystów zaproszonych przez Macieja Sikałę – zagrali Jacob Dinesen Quartet oraz Newropean Quartet Ralpha Reicherta - i było to przeżycie esencjonalne.
Po ciekawym rozpoczęciu dwudniowej rezydencji skandynawskiego kwintetu w warszawskim klubie, przyszedł czas na rozwinięcie, a zarazem finał całego przedsięwzięcia. Drugi dzień, zaplanowany dość podobnie jak pierwszy, składał się z supportu i występu Atomic. Można by było zatem stwierdzić, że obyło się bez niespodzianek, a jednak nie do końca.
Fakt, że przy tak wielkim zapracowaniu poszczególnych członków Atomic wciąż regularnie raczy nas nowymi longplayami uznać należy za świadectwo wielkiej pasji tworzenia i niezbywalny szacunek dla słuchaczy. Grupa mogłaby się spokojnie rozejść i nagrywać w innych konfiguracjach (a ich liczba jest, jak wiemy, niemal nieskończona), tymczasem od ponad dekady pozostają na posterunku, znajdując czas na wspólne sesje, których wynik nigdy nie schodzi poniżej przyzwoitego poziomu, a wykształcona stylistyka wciąż przyciąga soczystością rasowego grania.
Jazz Jantar to perła w koronie gdańskiego Żaka, toteż nic dziwnego, że organizacyjnie wszystko dopięto na ostatni guzik. Niewiele trójmiejskich klubów o podobnym profilu byłoby w stanie pomieścić wszystkich, którzy na koncert otwarcia festiwalu przybyli. Goście Żaka mogli liczyć nie tylko na kompleksową informację dotyczącą występujących artystów (festiwalowy folder przygotowano w tym roku z dużą starannością) ale także poczuć przyjazny klimat festiwalu dzięki wszechobecności nawiązujących do jego logotypu ciepłych żółto-pomarańczowych barw.
Po intensywnych wrażeniach sceny ShortCuts przyszedł najwyższy czas na inauguracje koncertowej sceny głównej 33 Międzynarodowego Festiwalu Jazzowego w Saalfelden. W tutejszym centrum kongresowym tłum ludzi. Przed nim, zgromadzeni przed wielkim telebimem i w rozłożystym namiocie jazzfani, dla których nie starczyło biletów do środka. Jest ich kilka tysięcy. W środku nie tylko zajęte wszystkie miejsca siedzące, ale i z dedykowanego dziennikarzom balkonu z miejscami stojącym, na scenę spoglądam z pomiędzy nóg stojących na przeszkloną barierką widzów. Najmłodszy z nich nie ma roku. I wczepia się raczkami w ramię swojej mamy. Najstarszego o wiek nie pytałem. Dominuje jednak wyraźnie publiczność w wieku dojrzałym. Może pokolenie roku ’68 – dorosłe austriackie (niemieckie, szwajcarskie, włoskie) dzieci kwiaty?