Dave Douglas to amerykański trębacz i kompozytor, który pomimo wydania naprawdę olbrzymiej ilości płyt, wciąż wydaje się być niejako w cieniu bardziej cenionych gwiazd z USA. A może nie mam racji i opieram się tylko na nietrafionych obserwacjach i rozmowach ze znajomymi z Polski? Być może jest i tak. Tym niemniej dla mnie Douglas figuruje trochę jako taka szara eminecja, a jego nowe wydawnictwa zawsze wywołują u mnie niejaką ciekawość.
David Virelles to kubański pianista młodego (a może już średniego?) pokolenia. Muzyka kojarzyć możemy z kilku albumów nagranych pod swoim nazwiskiem oraz ze współpracy ze znanymi i istotnymi liderami, takimi jak Henry Threadgil, Andrew Cyrille, Chris Potter, czy Tomasz Stańko. Przez krytyków Virelles uznawany jest za jednego z najciekawszych pianistów swojej generacji, dlatego od razu zaintresowała mnie wiadomość o wydaniu przez tego artystę pierwszego albumu solo.
Po felietonie Antoniego Szczepańskiego wybuchła burza. W sumie to było do przewidzenia, myślę, że autor się z tym liczył. Choć przecież nie napisał nic, czego byśmy nie wiedzieli, prawda?