Są momenty, kiedy lepiej nic nie mówić. I nie chodzi tu o sytuację, w której nie wolno mówić. Wolno, tylko lepiej zmilczeć. Oceniając dwa dni z KJJ 2012, koncerty, które przypadły na około zaduszne dni, kiedy czas nabiera specyficznego znaczenia, dwa razy chciałbym się do tej zasady zastosować. Z dwu różnych powodów. I od razu powiem – w jednym przypadku, pomimo że chciałbym z niej skorzystać – mimo wszystko coś postaram się wyrazić, choć trudno będzie.