Static Garbled Dreams
Tym razem Londyn i miejsce zwane Soundsavers. Dokładna data spotkania nieznana. Colin Webster – saksofon altowy, Andrew Lisle – perkusja oraz Otto Willberg – kontrabas. Ponownie pięć improwizacji, czas trwania – 46 i pół minuty.
One. Z nagraniem wita nas szorstki, twardy, zaczepny tembr saksofonu altowego. Tuż obok równie wyrazisty, traktowany smyczkiem kontrabas. Wciśnięta pomiędzy nich perkusja, która od startu buduje zwinne pajęczyny i nici porozumienia. Strukturalnie bogata, swobodna narracja, prowadzona w dynamicznym tempie. Free jazz z barokowym smyczkiem na mocnym speadzie, wszystko czynione na poziomie artystycznym budzącym szacunek słuchacza. Ekspresja wciąż na krzywej wznoszącej! W 6 minucie napotykamy na solową ekspozycję kontrabasu. W komentarzu pierwsza sonorystyczna wycieczka altu. Wszystko, co dzieje się pomiędzy tymi muzykami, doskonale jest ze sobą skomunikowane. Na takim bystrym interwale rodzi się nowa narracja, nieco mniej dynamiczna, nastawiona na silne interakcje. Kontrabas brnie palcami, drumming na progresie, a alt pełen zaśpiewu. Two. Prychy z tuby, na stołku mały dobosz – duetowa introdukcja. Na dużej ekspresji, z turbodoładowaniem. Po 90 sekundach, dalece tanecznym krokiem podłącza się kontrabas. Free jazz tak gęsty, jakby świat miał się za chwilę skończyć! Brawo! Muzycy idą w zmysłowy galop. Po chwili, dobry moment na solo kontrabasu, nie bez wsparcia perkusji. Powracający, jakże płynny alt, wyhamowuje nieco narrację, błyskotliwie finalizuje cały odcinek i bez zbędnych przerw przechodzi do kolejnego... Three. Muzycy stają w jeszcze silniejszym zwarciu. Płynną intensywniej, kolektywniej, stawiając na 200% demokrację w zakresie podejmowania decyzji dramaturgicznych. Komunikacja osiąga stan telepatyczny. W 4 minucie alt wpada w ekstazę! What a game! Tuż po niej, chwila relaksu przy kontrabasie (co za brzmienie!), wspieranym perkusyjnie. Nie pytajcie, co dzieje się, gdy alt powraca. Power hot trio! Four. Czas na konstruktywny stopping! Zaśpiew altu, stemple kontrabasu, talerze w bojaźni i drżeniu. Smyczek szuka zaczepki i próbuje intensyfikować improwizację, ale ta pozostaje spokojna. Pojękiwania, grzmoty i mlaskania. Saksofon łagodny jak baranek. Na finał całusy z tuby, slajsy ze smyka – rodzaj uroczego akustycznie call & response. Znów brawo! Five. Razem, kolektywnie po finałowe złote runo! Alt znów śpiewa, kontrabas i perkusja kreują sytuację rytmiczną. Doskonały moment drummera! Potem chwila grozy z gryfu kontrabasu. Dynamika narracja rośnie, tekstura pęcznieje. Kolejny świetny dialog altu i kontrabasu, który za moment staje się już … trialogiem. Muzycy są już równie upoceni, jak na początku płyty. Znów kontrabas czyni cuda, znów podpiera się świetnym small drummingiem (7 minuta). Na to wszystko wchodzi rozszalały alt! Komentarz solowy kontrabasu i ponowny powrót altu. Recenzent nie nadąża z notowaniem wrażeń. Finał płyty zdominowany przez Webstera i Willberga. Wybrzmiewanie na ostatniej prostej pachnie geniuszem!
1. The Whole Megillah; 2. Biting In The Clinch; 3. Double Sawbuck; 4. Static Garbled Dreams; 5. Crullers and Coffee;
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.