Portico Quartet
Pierwsze skojarzenie z Portico Quartet? Hang drum! To właśnie ten stosunkowo młody, bo wymyślony ledwie 12 lat temu, instrument perkusyjny, przypominający swoim kształtem latający spodek, a brzmieniem blaszany bęben z egzotycznych wysp, stał się znakiem rozpoznawczym czterech młodych Brytyjczyków, którzy swą karierę zaczynali od grania w ulicznych bramach - portykach.
Po pierwszej, doskonale przyjętej płycie “Isla” - nagranej w legendarnym studiu przy Abbey Road, a wydanej przez wytwórnię RealWorld Records Petera Gabriela, malkontenci pytali: jak długo uda się Portico czarować publiczność hangiem? Czy gdyby nie ten instrument, w ogóle byśmy o nich usłyszeli? Mało kto spodziewał się też, że właśnie grający na hangu Nick Mulvey opuści wkrótce szeregi zespołu. Niedługo potem jego miejsce zajął Keir Vine. 30 stycznia ukazała się trzecia płyta grupy zatytułowana... “Portico Quartet”.
Niespodzianka! Nowe wydawnictwo Portico nie jest zdominowane ani przez hang, ani przez praktycznie żaden z instrumentów, poza elektroniką. Ambient, tak chyba najcelniej można określić kierunek gatunkowych poszukiwań zespołu: budowanie przestrzeni, nastroju, atmosfery. Właściwie każda partia instrumentalna brzmi tu jak sample, za wyjątkiem ledwie kilku, za to tym silniej dających o sobie znać, solówek perkusji czy saksofonu, czy kontrabasu.
Wielkiej urody są tu interludia - fortepianowe “Export For Hot Climates” czy wieńczący album, przypominający brzmieniem skrzypienie drzwi w krainie czarów “Trace”. Wiele zasługi w stworzeniu tych niezwykłych barw ma z pewnością realizator nagrania Greg Freeman.
Panowie przyznają się do inspiracji muzycznych twórczością Steve’a Reicha, Maxa Richtera, Arve'a Henriksena, Flying Lotus czy Bona Ivera. Można do tego wyboru dodać jeszcze skojarzenie z muzyką tria Colina Vallona - panowie są w podobnym wieku i obie grupy swoje natchnienie znajdują w... pociągu! Właśnie kolej żelazna jest ulubioną formą przmieszczania się obu grup - Portico dało temu wyraz w utworze "Window Seat". "4096 colours" powstało dzięki przesiadce, jaką zespół miał w Kolonii - wolne pół godziny wykorzystali na zwiedzanie sąsiadującej z dworcem, słynnej katedry, z niezwykłymi, wielokolorowymi witrażami. Kiedy w sieci pojawił się utwór “Steppless”, nagrany z udziałem szwedzkiej wokalistki Cornelii, wydawało się, że Portico oszalało, poszło w stronę popu i nie wydarzy się tam już nic ciekawego. W kontekście całej płyty kompozycja ta nabiera sensu, znaczenia i jest wręcz nieodzowna.
Portico dwa lata temu otwierało w Sali Kongresowej festiwal Warsaw Summer Jazz Days. Dziś od jazzu odeszli jeszcze dalej, ale na dobre im to wyszło. To już nie “ci goście od hanga” - to grupa twórców muzycznej wyobraźni, krain, kosmosów, w których - co bardzo lubimy - mniej znaczy więcej. To bez wątpienia ich najlepsza, jak dotąd, płyta.
1. "Window Seat" – 3:18; 2. "Ruins" – 5:34; 3. "Spinner" – 4:39; 4. "Rubidium" – 8:44; 5. "Export to Hot Climates" – 1:08; 6. "Laker Boo" - 7:51; 7. "Steepless ft. Cornelia" – 3:57; 8. "4096 Colours" - 4:35; 9. "City of Glass" - 6:36; 10. "Trace" - 1:53
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.