Here Be Dragons

Autor: 
Maciej Karłowski
Oded Tzur
Wydawca: 
ECM Records
Dystrybutor: 
Universal Music Polska
Data wydania: 
14.02.2020
Ocena: 
2
Average: 2 (1 vote)
Skład: 
Oded Tzur - saksofon tenorowy, Nitai Hershkovits - fortepian, Petros Klampanis - kontrabas, Johnathan Blake - perkusja

Oded Tzur to człowiek, o którym wiadomo u nas bardzo niewiele. Ale to właściwie nic dziwnego bo u wiedza nas o większości muzyków jazzowych jest raczej znikoma chyba, że należą go grona gwiazd o wielkiej renomie lub przez wielkie popularne gwiazdy zostali namaszczeni.

Oded Tsur ma szansę teraz wydobyć się z medialnego niebytu albowiem za prawdę powiadam wielki krok w tym kierunku poczynił. Jaki? No przecież wiadomo, nagrał swój trzeci album dla ECM. Dwa poprzednie co prada również wydawał w firmie poważnej i zasłużonej, ale gdzie tam mierzyć się słynnej ENJA Records do cudownej świątyni muzyki Manfreda Eichera. Od Odry na zachód o młodym Izraelczyku mieszkającym w Nowym Jorku wiadomo już sporo więcej. O jego płytach się pisze, docenia je i poświęca sporo miejsca jemu samemu jako saksofoniście. Europejscy recenzenci są w opiniach bardzo łaskawi i szczodrze rozdają komplementy, nic jednak nie przebije chyba któregoś z japońskich jazzowych pisarzy, który podobno nazwał kwartet Tzura, uwaga Kwartetem John'a Coltrane’a XXI wieku.

Przyczółek światowej kariery jest więc bez dwóch zdań zdobyty, a ecmowska płyta z pewnością pomoże go utrzymać. Sam Oded zasłużył się nie tylko lubianymi płytami, ale również, jak twierdzą krytycy, adaptacją na język saksofonu techniki A Mid Path, którą to Tzur studiował pod okiem hinduskiego mistrza bansuri Hariprasada Chaurasii. Tak, tak tego właśnie ten gentelman, który w 1968 roku pomógł chłopakom z Liverpoolu nagrać piosenkę „The Inner Light”, wypełniającą  drugą stronę singla „Lady Madonna”. Jest więc co najmniej dobrze.
Jest także płyta Here Be Dragons nagrana, a jakże w kwartecie. Z pierwotnego składu został lider i kontrabasista Petros Klampanis, zniknęli natomiast pianista Shai Maestro i perkusista Ziv Ravitz, których jednak dziarsko zastąpili odpowiednio Nitai Hershkovitz i Jonathan Blake. No z tym dziarsko to może lekka przesada bo w porównaniu z wcześniejszym składem, ten idzie zdecydowanie wyraźniej w stronę muzyki niebiańskiego spokoju, delikatnej niczym stópka Jezuska.

Ma to swoje plusy ponieważ można przysłuchać się uważnie i jak ktoś ma chęć rozsmakować się w samej grze Tzura, która jako żywo ma pewnie swoje źródła w eleganckich wysmakowanych frazach Chaurasii i jest potwierdzeniem głębokich zainteresowań Tzura w akomodacji elementów muzyki Indii do perspektyw Europejskich. Są jednak również minusy ponieważ całość oprócz tego, że jest niemiłosiernie delikatniutka to jeszcze w zanadto oczywisty sposób liryczna i będąc utopioną w pogłosach jeszcze bardziej rozmywa potencjalne wrażenia. Najdotkliwiej słychać to gdy lider nie gra pozostawiając na placu boju swoich towarzyszy.

Przyznam szczerze jeśli tak ma brzmieć Coltrane’owski kwartet XXI wieku to ja bardzo uprzejmie dziękuję za uwagę.     

1. Here Be Dragons; 2. To Hold Your Hand; 3. 20 Years; 4. Miniature 1; 5. Miniature 2; 6. Miniature 3; 7. The Dream; 8. Can't Help Falling In Love