Asanisimasa
Muszę przyznać na wstępie, że dotychczasowe dokonania Silbermana, czyli perkusisty Łukasza Stworzewicza, nie były czymś, do czego wracałbym z dużą regularnością. Doceniam kunszt artysty i oryginalną formę poprzednich wydawnictw. Podobają mi się też inspiracje. Jednak ani “Silberman and Three Of a Perfect Pair”, gdzie trio połączyło swoje siły z aktorem Janem Peszkiem i zrealizowało ambitny projekt z recytacjami poezji Krystyny Miłobędzkiej, ani “Pieśń Gęsi Kanadyjskich” rozszerzonego składu Silberman New Quintet z 2017 roku nie sprawiły, że mocniej zabiło mi serce.
Najnowsze dzieło Silbermana i jego kwartetu trafiło już jednak na podatny grunt. Do tego stopnia, że nie znajduję tym razem żadnych powodów do narzekania. Na “Asanisimasa” Łukasz Stworzewicz zaprzągł do współpracy muzyków, których znamy z poprzednich jego projektów. Tym razem główne role odgrywają pianiści: Dorota Zaziąbło i Mateusz Gawęda. To ich partie w dużej mierze decydują o charakterze dzieła, nastrojowości i brzmieniu. Wrażenie to pogłębia wykorzystanie syntezatorów, których mieniące się różnymi barwami dźwięki wypełniają przestrzeń i poszerzają formułę akustycznego jazzowego kwartetu.
Gdy słucham “Asanisimasa”, to przypominają mi się cykle z muzyką na żywo graną do filmów niemych. Minimalistyczne brzmienie kwartetu, ciekawe motywy melodyczne, improwizatorskie zacięcie - to wszystko mogłoby się wpasować w niejeden tego typu pokaz. Zresztą już sam tytuł płyty nawiązuje do historii kina. W tym przypadku odnosi się do czarno-białego filmu Frederico Felliniego, w którym główną rolę odgrywa Marcello Mastroianni. Na albumie znajdziemy też inspiracje stricte muzyczne. W jednym z utworów mamy nawiązanie do “Koncertu na skrzypce i orkiestrę” kompozytorki pochodzenia tatarskiego Sofii Gubajduliny.
Najnowszy album Silbermana to dzieło, którego siłą jest duża umiejętność operowania nastrojowością i nowoczesne podejście do łączenia brzmienia akustycznego z elektronicznym. Zawartość “Asanisimasa” działa na wyobraźnię ze zdwojoną siłą i w moim przekonaniu jest póki co najlepszą płytą w dorobku Łukasza Stworzewicza.
1. Asanisimasa; 2. Tamburello; 3. Bez Tytułu 1; 4. Nas Już Dawno Nie Ma Przy Tym Stole; 5. Północna Ściana; 6. Bez Tytułu 2; 7. Horyzont Zdarzeń;
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.