Ravensburg
Mathias Eick, samodzielne wydawnicze kroki stawiał od dość wczesnej młodości - pierwszy krążek sygnowany własnym nazwiskiem wytwórnia ECM wypuściła w 2008 r., gdy bohater dzisiejszej recenzji był zaledwie 29-latkiem. Własnych płyt Mathias Eick naliczyć może do dziś czterech, jednak lista dokonań, w których jako muzyk towarzyszył innym artystom jest przebogata, a znaleźć na niej można nazwiska Manu Katché, Pata Metheny, Chicka Corea, Jacoba Younga, Larsa Danielsona, ale także awangardowy zespół ze stajni Ninja Tune, grającą eksperymentalny, romansujący z elektroniką Jaga Jazzist.
Może się zdawać, że ten pełen energii twórczej multiinstrumentalista (Eick gra na co dzień na trąbce, ale jako muzyk próbował swych sił także na kontrabasie, fortepianie, gitarze...) angażując się w liczne projekty artystyczne, nie znajduje dość czasu na własną solową karierę.
Początkiem marca tego roku ukazał się jego najnowszy, czwarty w dorobku, album sygnowany własnym nazwiskiem - Ravensburg. Sprawdźmy i oceńmy co się na niego składa.
Płytę stanowi osiem utworów, wykonanych wspólnie z Håkon Aase na skrzypcach, Andreasem Ulvo za klawiaturą fortepianu, Audun Erlien na gitarze basowej, Torsteinem Lofthusem za bębnami i Helge Andreasem Norbakkenem, który towarzyszył Eickowi na bębnach i instrumentach perkusyjnych.
Norbakken pozostał ze składu z poprzedniego albumu Mathiasa Eicka, wydanego w 2015 r. Midwest. Warto wsłuchać się w brzmienie jego zestawu perkusyjnego, w którego skład wchodzi m.in. rototomy (bębny o specyficznym brzmieniu i intrygującym wyglądzie), własnoręcznie wykonane przez muzyka talerze, Afrykańskie bębny, „przeszkadzajki”...
Płyta to nastrojowa, intymna podróż w świat wspomnień swoich przodków, rodziny, przyjaciół, do tytułowego Ravensburg, z którego pochodziła babka Eicka. Te rodzinne, osobiste inspiracje wyrażone są tytułami poszczególnych kompozycji: Family (rodzina), Children (dzieci), Friends (przyjaciele), Parents (rodzice), Girlfriend (dziewczyna), For my Grandmothers (dla moich babć), ale nade wszystko subtelnym, lekko nostalgicznym klimatem utworów.
W poszczególnych numerach na pierwszy plan kreśli przede wszystkim trąbka, której dotrzymuje kroku przejmujący dźwięk skrzypiec Hakona Aase oraz aksamitne, harmonijne tony fortepianu Andreasa Ulvo.
Po lekko melancholijnym, rozpoczynającym program płyty Family, które otwiera partia fortepianu, z opierającymi się na niej nieśpiesznymi, rozciągniętymi frazami trąbki, wzbogaconej obecnością skrzypiec i delikatnymi pomrukami basu, nadchodzi drugi, odrobinę bardziej pogodny, choć nieustannie przejmujący utwór Children, z urzekającą wokalizą lidera i splecionymi grą w unisono dźwiękami skrzypiec i trąbki. Wyrazisty, choć nie nachalny rytm kołysze i posuwa muzykę do przodu, by doprowadzić słuchacza do punktu, w którym nabrzmiała z emocji kompozycja wybucha ekspresyjnym niby-klezmerskim solo skrzypiec.
Chropowaty, dość powściągliwy wstęp Friends, trzeciego w kolejności utworu, stopniowo rozkręca się i przeobraża w jedną z ciekawszych kompozycji na Ravensburg, z urozmaiconą rytmiką, pulsującym, introwertycznym basem, z niespodziewanymi wtrąceniami inspirowanymi pełną życia taneczną sambą. Tu wciąż coś się dzieje, ulega transformacji, ewoluuje, kipi od dźwięków, zachowując jednak wierność głównemu tematowi kompozycji.
Warto zainteresować się trzecim od końca kawałkiem. Girlfriend wciąga, intryguje pozostawionym przez realizatora nieco w tle, połamanym, gęstym rytmem, elektryzującym dialogiem fortepianu i gitary basowej, który tworzy dźwiękowe tło dla wyciągniętej do przodu trąbki Eicka.
Tytułowy Ravensburg ze swoim quasi-reggae’owym rytmem i dość oszczędną aranżacją, wydaje się z początku wyróżniać spośród poprzedzających go utworów, w drugiej połowie jednak odsłania swoje podobieństwa do pozostałych kompozycji na płycie.
Krążek zamyka ósmy For my Grandmothers. Usłyszymy tu ponownie liryczną, dyskretną wokalizę, nastrojową, melodyjną partię fortepianu i skrzypiec, odegraną bez pośpiechu, ze spokojem i wyczuciem.
Najnowsze wydawnictwo Mathiasa Eicka wypada całkiem nieźle: zawarta na nim muzyka jest zwyczajnie piękna, przejmująca, trafiająca do serca. Obrazy dźwiękowe stworzone przez artystów tworzących sekstet pod kierownictwem Mathiasa Eicka są wiarygodne, szczere, osobiste.
Ravensburg to z pewnością bardzo dobra propozycja dla wielu miłośników harmonijnego, subtelnego, wysmakowanego grania. Jednocześnie jest to propozycja, która, czego się nieco obawiam, podawana zbyt często, może zmęczyć i stracić siłę oddziaływania, z tych samych powodów, dla których wywołuje poruszenie: niewiele tu nieoczywistej, abstrakcyjnej improwizacji, niepokoju, nieokreśloności, które dają więcej swobody wyobraźni, pozwalają myślom, wrażeniom rozpędzić się, rozbiec się w nieznane... Ravensburg przesłuchane pod rząd kilka razy może stępić nieco ostrze, którym początkowo skutecznie toruje sobie drogę do duszy słuchacza.
1. Family; 2. Children; 3. Friends; 4. August; 5. Parents; 6. Girlfriend; 7. Ravensburg; 8. For My Grandmothers;
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.