Święto Reicha - święto muzyki
Dwóch mężczyzn ubranych na czarno klaszcze do dość nieoczywistego rytmu 12/8. Ale heca – bez grama entuzjazmu mógłby powiedzieć ktoś, kto obejrzy słabej jakości rejestrację „Clapping Music” na youtubie. Jednak wszyscy zgromadzeni, w nadkomplecie, w krakowskim Teatrze Łaźnia nowa, podczas piątego wieczoru festiwalu Sacrum Profanum, usłyszeli i zobaczyli, że nie chodzi tu tylko o to, by któryś z klaszczących nie zgubił rytmu. Kompozycje Steve'a Reicha, czołowego twórcy muzyki XX wieku, te współczesne i sprzed przeszło 40 lat wprowadziły krakowską publiczność w stan, conajmniej, uniesienia.
Tych dwóch mężczyzn w czerni to Steve Reich – jeden z wielkiej trójcy amerykańskich ojców muzyki współczesnej, obok Johna Cage'a i Philipa Glassa – oraz David Cossin – perkusista i perkusjonalista formacji Bang on a Can All Stars, współpracującej m.in. z Ornettem Colemanem, Brianem Eno (m.in. przy przełomowej płycie „Music for airports”) czy Meredith Monk.
I niby tylko klaskali, ale już po chwili słychać było, jak bogata jest paleta, tego pozornie oczywistego dźwięku uderzania dłonią o dłoń. Widać było także wyraźnie, jaka współpraca i dialog zachodzi między tymi dwoma muzykami, podczas gdy jeden wyklaskuje ten sam rytm, a drugi co określoną ilość taktów przesuwa go o jeden, aż do powrotu do stanu wyjściowego. Inaczej klaskał 75 letni Reich, inaczej trzydziestoparoletni Cossin – a napięcie i ciepło, które biło od nich na scenie, przenosiło się na kolejne rzędy publiczności. Nie dziwne, że wiele osób w czasie przerwy próbowało swoich talentów dyskretnie poklaskując.
Tutaj "Clapping hands" w nieco innej aranżacji...
Druga kompozycja wykonana tego wieczoru „Video Phase”, choć pierwotna jej koncepcja („Piano Phase”) pochodzi z 1967 roku jeszcze bardziej mogła kojarzyć się z youtubem (choć może niektórym już wszystko kojarzy się z tym serwisem?). W zaprezentowanej wczoraj, odświeżonej wersji z 2000 roku, na stosunkowo mały ekran, wielkości siedzącego człowieka, rzucony został obraz grającego na elektrycznej perkusji mężczyzny – to ponownie David Cossin, tyle że zarejestrowany 11 lat temu. Film z projektora odbijał się także na tylnej ścianie sceny Teatru Łaźnia Nowa. Po chwili za ekranem siada „żywy” Cossin i gra na takiej samym instrumencie. Jego ręce prześwitują przez obraz z rzutnika, i rzucają cień na jego duplikat na tylnej ścianie a dodatkowo sam muzyka cień tańczy w niezwykłym kształcie na suficie sali.
Prawdziwy Cossin okrąża swój hologram, grając raz szybciej, raz wolniej a czasem w tym samym tempie skomplikowany rytm, a właściwie utkaną z dźwięków elektronicznej perkusji melodię. Dla kogoś kto nie widział tego utworu na żywo, może to brzmieć jak efekciarstwo, przerost formy nad muzyczną treścią. Dla mnie jednak, i sądząc po owacji po zakończeniu utworu, dla wielu zgromadzonych w Łaźni, było to poszerzenie definicji tak ważnych w muzyce pojęć jak rytm, czas, synchronizacja czy koncepcji koncertu solo lub muzyki na żywo w ogóle...
Podobne emocje wzbudził utwór „New York Counterpoint” z roku 1985, wykonywany przez klarnecistę oraz towarzyszące mu na taśmie dźwięki 11 innych klarnetów (w tym dwóch basowych). Evan Ziporyn grał co jakiś czas tylko kilka dźwięków, prostych motywów, akcentów, które wplatały się w ten niebywały 12-tet (???) - a muzyka płynęła.
Daniem głównym tej muzycznej uczty były występy dwóch sekstetów stworzonych przez muzyków Bang on a Can All Stars - „klasyczny” - skrzypce, wiolonczela, flet poprzeczny, klarnet, fortepian i wibrafon w, nagrodzonej w 2009 roku Pulitzerem, kompozycji „Double Sextet” oraz „2x5”, napisanym jako rockowy odpowiednik tego pierwszego, wykonanym na dwóch gitarach elektrycznych, gitarze basowej, dwóch fortepianach i perkusji.
Podczas obu tych utworów czuć było na wśród muzyków wielką koncentrację i wysiłek związany chociażby z daleką od trywialności muzyczną strukturą zapisaną w nutach przez Reicha - połączoną jednak z radością wspólnej gry i rozpędzania tej niezwykłej, dźwiękowej maszyny.
Po ostatnich dźwiękach „2x5” krakowska publiczność zgotowała wykonawcom owację, a gdy na scene wszedł ponownie Steve Reich – publiczność w Łaźni wstała z miejsc. I szkoda tylko, że z tej rockowej i jazzowej muzycznej tradycji, muzycy nie zaczerpnęli też obyczaju bisów. Na szczęście zostały jeszcze 2 dni Święta Reicha – Święta Muzyki na Sacrum Profanum.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.