Kopernik była kobietą a Czajkowski niemal na pewno nie był gejem.

Autor: 
Redakcja

Historycy zajmujący się muzyką i muzykami dawno temu ustalili, że wielki rosyjski kompozytor Piotr Czajkowski był gejem. Nowa ustawa wymierzona przeciw szerzącym homoseksualną propagandę skłoniła ministra kultury Federacji Rosyjskiej Vladimira Medinskiego do podzielenia się ze światem pewnym myślowym eksperymentem. Oto autor „Jeziora Łabędziego” po prostu był typem samotnika, któremu nie udało się spotkać odpowiedniej kobiety. 

Wypowiedź ministra związana była z powstającym właśnie filmem poświęconym życiu kompozytora, który ostentacyjnie pomija wszystko co w biografi Czajkowskiego związane mogło być z jego preferencjami seksualnymi. Scenarzysta filmu wraz z ministrem Medinskim zgodnie twierdzą, że Czajkowski nie był gejem a film powinien skupić się na sportretowaniu geniusza i wielkiego Rosjanina a nie dawać wiary plotkom i pomówieniom. Innego zdania jest Konstantin Rotikov, autor książki poświęconej homoseksualistom w Sankt Petersburgu. Jego zdaniem homoseksulność Czajkowskiego jest historycznym faktem, potwierdzonym w wielu pismach kompozytora i jego przyjaciół. Minister jednak pozostaje nieugięty. Jego upór zainspirował krytyka muzycznego Guardiana Toma Service'a do ujawnienia kolejnych sensacyjnych odkryć z obozu muzyki klasycznej.

Bethoven nie był głuchy - donosi dziennikarz przytaczając badania opracowane w nieistniejącym w rzeczywistości Uniwerystecie w Klagenmunchen am Meer. Kompozytor miał napisać w liście do swej oblubienicy: „Udało się! Toż to dowcip nad dowcipy! Teraz myślą, że naprawdę jestem geniuszem! Mozart i Haydn nic na mnie nie mają! Tyle ci wchodzi, Wolfgang! Poza tym teraz mogę być jeszcze bardziej upierdliwy i nikt mnie nie ruszy! Magia!”

Na tym sensacji nie koniec. Naukowcy z innej, równie cenionego co fikcyjnego ośrodka badawczego odkryli, że broda Johannesa Brahmsa była w rzeczywistości sztuczna. Maskował nią własne kompleksy, wstyd i frustracje (także na tle seksualnym). Wieści te przynosi publikacja pt. „Broda w czasach kryzysu: maskulinizm, subiektywizm i kudłata perofrmatywność w kontekście genderowym XIX wieku”. Oto w skrytce pod podłogą jednego z wiedeńskich mieszkań autora legendarnej "Kołysanki" znaleziono kolekcję sztucznych bród na różne okazje i o różnych stopniach osiwienia. W ten oto sposób - pisze Service - wyjaśniona zostaje wielka tajemnica dlaczego nauka nie dysponowała żadnymi fotografiami z pomiędzy okresu młokosowego nieopierzenia a pełnego twarzowego owłosienia [w stylu yeti przyp. red.]. Co chciał ukryć pod bujnym zarostem? Bujne życie na granicy między płciami - twierdzą badacze, których nazwiska pozostają do wiadomości (jakiejś) redakcji.

Tom Service zapowiada, że nie spocznie do póki nie ujawni wszystkich mistyfikacji jakie zgotowały dla nas przez lata muzykologiczne łże-elity. Już teraz anonsuje kolejne sensacyjne odkrycia: Bruckner ateistą, Mozart opiumistą, listy miłosne Wagnera do Mendelssohna.

Publikacje wieńczy zdanie: Men. I love revionist history.
My toże, redaktorze. My toże.

Powyższy tekst zawiera bezinteresowne lokowanie produktu w postaci felietonu Toma Service’a opublikowanego na internetowej stronie magazynu The Guardian.

A przy okazji: Władimir Putin w niedawnym wywiadzie przyznał, że nie wyklucza kandydowania na czwartą prezydencką kadencję. 

Tagi: