Jak się robi ekstatyczny festiwal?

Autor: 
Redakcja

Festiwal muzyczny to w dzisiejszej koncertowej rzeczywistości sprawa z jednej strony banalna - z drugiej niezwykle trudna. Do Polski można dziś sprowadzić każdego artystę. Jednak większość z nich już na naszych scenach grała. Przyjeżdża wiec gwiazda i… co z tego? Jaka jest dziś rola nowoczesnego festiwalu? Co powinien oferować Słuchaczom? Czy organizatorzy mają obowiązki także wobec lokalnej sceny? Czy najlepszy festiwal to ten z największymi gwiazdami czy z najlepszym pomysłem na prezentację ich twórczości? To ważne pytania, na które niedawno musiał odpowiedzieć sobie Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Największą dotację - 1 000 000 złotych otrzymał Związek Kompozytorów Polskich na organizację trzech edycji festiwalu Warszawska Jesień. Cieszy się również Krakowskie Biuro Festiwalowe, które na oba swoje wnioski - Festiwal Sacrum Profanum 2014 i trzy edycje festiwalu Misteria Paschalia odbierze po 600 000 złotych.

W świecie jazzowym największą dotację otrzymał festiwal Jazz nad Odrą - 500 000 złotych. Pomoże to uczcić 50 edycję tego zacnego przedsięwzięcia. W pierwszej turze przyznawania środków publicznych wsparcie otrzymało 11 jazzowych festiwali w tym: Warsaw Summer Jazz Days, Komeda Jazz Festiwal, Jazz Jantar, Sopot Jazz Festival, Bielska Zadymka Jazzowa, Jazzowa Jesień w Bielsku Białej, Jazz na Starówce, Starzy i Młodzi czyli jazz w Krakowie, Jazz Juniors oraz Letni Festiwal Jazzowy w Piwnicy pod Baranami. Wszystkim wyróżnionym gratulujemy.

Mamy nadzieję, że organizatorzy pozostałych przedsięwzięć muzycznych - szczególnie tych, które w sposób niestandardowy podchodzą do muzyki improwizowanej - zdobędą środki na kontynuowanie swojej niezwykle cennej działalności kulturotwórczej.

Pod koniec zeszłego roku przeprowadziliśmy - z Waszą pomocą - ankietę dotyczącą tego w jaki sposób słucha się dziś w naszym kraju jazzu. Ankieta nie była bardzo poważnym badaniem, jednak wzięła w niej całkiem spora grupa respondentów. Zapytaliśmy m.in. o Wasz odbiór jazzowych festiwali.
Połowa ankietowanych uznała je za świetne (co roku przyjeżdża do nas tyle gwiazd, że trudno zdecydować się który [festiwal] wybrać. Jednak jedynie 5% mniej odpowiedzi zyskał wariant b: dobre, choć ile można słuchać tych samych „gwiazd”. Pozostały 5% badanych wskazał odpowiedź c: [festiwale jazzowe w Polsce są] byle jakie, bez pomysłu, źle zorganizowane, zaśpiewam sobie sam.

61% badanych deklaruje także sporadyczne uczestnictwo w jazzowym życiu koncertowym: chodzę kilka razy do roku, gdy dzieje się coś, co mnie szczególnie interesuje. 28% ankietowanych to wierni słuchacze: chodzę regularnie raz a nawet kilka razy w miesiącu. Jedynie 4% odpowiedziało: chodzę gdy odbywa się mój ulubiony festiwal - kupuję karnet i ładuję baterie na cały rok.

Oczywiście mógłby - a może wręcz powinien - nastąpić w tym miejscu elaborat na temat  "jest idealny, nowoczesny festiwal jazzowy" - bo sposób na to jest jeden i oczywiście my go znamy, skoro między wierszami sugerujemy, że coś z naszymi festiwalami nie do końca jest tak jak powinno. Nie. Nie o to tu chodzi. Chcielibyśmy by na naszej muzycznej scenie było miejsce tak dla festiwali gwiazdorskich jak i tych prezentujących nie tylko muzyków, ale i zjawiska, tendencje, środowiska. By animowały muzyczny dialog tak na polskim jak i międzynarodowym podwórku. By z pomocą swoich reflektorów pokazywały muzyczną sztukę, która jeszcze nie dane było zaświecić u nas własnym światłem.

Taki jest na przykład, w Polsce praktycznie nieznany, niewielki, nowojorski Ecstatic Music Festival, który przed kilkoma dniami rozpoczął swoją czwartą edycje. Podstawą tego cyklu koncertowego jest współpraca - spotkanie znakomitych artystów z bliskich sobie, choć nie do końca spokrewnionych muzycznych światów. Każdy z nich tworzy nową muzykę na najwyższym poziomie, odkrywając nowe terytoria i wyznaczając niespenetrowane dotąd kierunki. Łatwo powiedzieć.

W ostatnią sobotę cykl zainaugurował akustyczny zespół Dawn of Midi. Kameraliści zagrali nie tylko materiał ze swej ostatniej płyty „Dysnomia” ale także zaprezentowali nową muzykę stworzoną wspólnie z elektro-akustyczną grupą Bright Wave. Utwór nosił tytuł „Kanye Demands A Son”.
Na nowojorską publiczność czekać będą jeszcze: Saul Williams i Mivos Quartet, Mirah i, bliska fanom improwizacji Susie Ibarra, So Percussion wraz z Buke and Gase, Man Forever i William Basinski, Bang On a Can All Stars, Timo Andres wraz z Gabrielem Kahane, Tedem Heran, Nathanem Koci i Baccą Stevens. Chyba najbardziej ekscytującym polskich słuchaczy koncertem będzie jednak spotkanie wirtuoza saksofonu kontrabasowego - Colina Stetsona - z Brooklyn Youth Chorus. Wyróżniona nagrodą Grammy grupa wokalna zaprezentuje nowe, zamówione przez fesitwal kompozycje saksofonisty a także wspólnie zagrają te utwory z repertuaru autora „History of Warfare”, w których wcześniej słychać było głos Justina Vernona.
W drugiej części koncertu obok saksofonisty pojawi się m.in. Greg Fox, Shahzad Ismaily, Stuart Bogie i Ryan Ferreira by razem wykonać Trzecią Symfonię Henryka Mikołaja Góreckiego.

Bilety na każdy dzień festiwalu kosztują 25 dolarów. Ecstatic Music Festival finansowany jest ze środków Kaufman Music Center a także zbiórki publicznej prowadzonej przez New Amsterdam Presents (znanych m.in. dzięki wydawnictwu płytowemu New Amsterdam Records).

Tagi: