Przeczytaj

  • 2nd Line Smith

    Jest muzyka jazzowa dzięki której przeżywać będziemy mistyczne uniesienia, jest także, która zaspokoi intelektualne potrzeby albo będzie dla nich wyzwaniem. Jest taka, która otwiera przez nami nie znane krainy dźwięków, współbrzmień i taka, której poziomem wykonawczym zachwycimy się tak bardzo, że nawet fakt nieodkrycia nowego terytorium będziemy nie będzie miał większego znaczenia. Jazz fajny jest.

  • Dąbrowski / Knudsen / Domański - w Pardon To Tu

    Trio Dąbrowski / Domański / Knudsen Dahl jest working bandem, ale takim specyficznym, który założył sobie, że spotyka się na scenach i pewnie przed koncertami na niezobowiązujących próbach, raz do roku. Tomasz Dąbrowski powiedział mi to dodając, że każdy z muzyków, o ile chce, przynosi swoje utwory, a raczej szkice tych utworów, a reszta to już czysta gra, nie mająca cech wytrwałego cyzelowania poszczególnych kompozycji w zaciszu sali prób.

  • TEMPERO w krakowskiej Pracowni pod Baranami

    Od czasów antycznych liczba 4 jest symbolem pełni, harmonii i porządku. Podobnie muzyka kwartetu, za sprawą optymalnego układu „sił instrumentalnych”, stwarza wrażenie komplementarności, pozostaje spójna, pomimo selektywnego odbioru zazębiających się warstw dźwiękowych. W sobotę, 8 lutego, bijąca świeżym blaskiem scena „Pracowni Pod Baranami” gościła krakowski skład TEMPERO.

  • Adam Pierończyk - Planeta wiecznego życia na żywo!

    No to doczekaliśmy pierwszego w Polsce saksofonisty, który postanowił grać na saksofonie sopranowym recitale solowe. Krok to odważny niezwykle, i dlatego, że mało kto w historii jazzu się na taki krok odważył, a ci się odważyli ustawili poprzeczkę w muzycznym niebie. Każdy zrobił to inaczej. Inaczej Evan Parker Inaczej Steve Lacy jeszcze inaczej Lol Coxhil czy Joe Giardullo. Jeszcze inaczej postąpił Adam Pierończyk.

  • Contrasts

    Choć nie jestem wyznawcą kultu ECM, o czym już i antenach radiowych i w słowach artykułów oraz recenzji niejednokrotnie dawałem do zrozumienia, to jednak są takie momenty kiedy w stronę monachijskiej oficyny spoglądam z więcej niż ciepłymi uczuciami. Tak stało się na samym początku stycznia, kiedy światło dzienne ujrzała nowa seria wydawnicza ECM zatytułowana Re:solution.

  • Uberjam Deux

    To jedna z najsmutniejszych płyt, jakie wpadły mi w ręce w 2013 roku. Jest tym bardziej smutna im bardziej myślę o Johnie Scofieldzie jak o potężnym gitarzyście, który w sporej mierze zbudował historię muzyki jazzowej, a w jeszcze większej mierze historię jazzowej gitary. Jeszcze dodatkowo jest mi smutno, bo lubię go i cenię.
     
  • Glabulator – Jeden dzień bez godzin

    Płyta duetu saksofon – perkusja, artystów związanych z klubem Mózg w Bydgoszczy, a zarazem aktywnych uczestników yassowej rewolucji lat 90. Jacek Buhl i Tomasz Glazik tworzą zespół Glabulator już niemalże dekadę, jednak dopiero teraz postanowili zaistnieć na rynku wydawnictwem płytowym pt. Jeden dzień bez godzin. Cóż, zawartość muzyczna udowadnia, że lepiej późno niż wcale.
     
  • Glabulator w Kosmosie

    Kosmos Kosmos przypominał niedzielnego wieczoru istną międzygwiezdną próżnię. Klub, który niekiedy pęka w szwach, a niezbyt korzystne usytuowanie sceny nie pozwala na oglądanie występu większości audytorium, zapełniony był w porywach dwudziestoma osobami wraz z obsługą baru i samymi artystami. I choć są to warunki z pewnością komfortowe dla widza, to muszą stanowić pewien czynnik deprymujący dla muzyków i szczerze mówiąc nie zazdrościłem Glabulatorowi grania w prawie pustym klubie.

  • Nighthawks

    Kwartet Bonebridge, skomponowany przez amerykańskiego wiolonczelistę Erika Friedlandera powstał początkowo jako forma hołdu dla słynnego kontrabasisty Oscara Pettiforda, który pod koniec lat 40 rozpoczął swoje eksperymenty z wiolonczelą. Na szczęście grupa Friedlandera okazała się projektem nie jednokrotnego użytku.
  • Michał Wróblewski Trio w poznańskim Blue Note

    W sobotę 25 stycznia w poznańskim klubie Blue Note wystąpił Michał Wróblewski ze swoim trio. Obok lidera zagrali Michał Jaros na kontrabasie i Paweł Dobrowolski na perkusji. Wszyscy muzycy, chociaż młodzi, mają w dorobku już wiele indywidualnych osiągnięć. Także wspólnie, pod szyldem „Michał Wróblewski Trio”, idą do przodu jak burza.

  • The Invention of Animals

    Jeszcze przed kilkoma tygodniami nie podejrzewałbym, że przyjdzie mi pisać recenzję premierowego materiału Johna Lurie’go. Nowojorski artysta, człowiek wielu dyscyplin twórczych, od 14 lat nie sięga po instrument z przyczyn zdrowotnych i wydawało się, że już nigdy słuchacze nie dostaną od niego prezentu w postaci nowej muzyki. Obecna sytuacja jest niestety tylko połowicznym sukcesem, ponieważ Lurie wypuścił w świat materiał nagrany w latach 90.

  • Stone Fog

    Zimpel interesuje się muzyką. Całą muzyką. Od Japonii i przy dźwiękach fletu shakuhachi, przez Amerykę Północną od bluesa po free jazz, szczególnie w jego chicagowskiej odmianie, i dalej Jemen i muzykę tamtejszych Żydów po Indie i świat muzyki karnatyckiej. A w sercu tego muzycznego podróżnika jest Europa.

  • At L'improviste

    W europejskim jazzie, a francuskim szczególnie Henri Texier to postać bardzo ważna. Jako młody muzyk grywał z plejadą amerykańskich gwiazd z Erikiem Dolphym, Budem Powellem, Johnny Griffinem i Philem Woodsem na czele. Razem z takimi twórcami jak Michel Portal, Francois Janeau, Benard Lubat, Louis Sclavis czy Jean Luc Ponty budował to czym jest dzisiejsza jazzowa scena francuska. A to potęga, której nie jesteśmy chyba zbytnio świadomi. Działa na niej od pięciu dekad. W perspektywie europejskiej jest gwiazdą.

  • Brudny groove dla szalonych krów – Gustafsson i Nilssen-Love w Pardon To Tu

    Śmiem przedłożyć teorię, że Mats Gustafsson i Paal Nilssen-Love podłączeni do prądu, byliby w stanie zapewnić energię całej Skandynawii. Wszak zaludnienie jest tam niewielkie... W rzeczywistości, duet zagrał niedzielny gig w ogóle nie korzystając prądu i nagłośnienia, podczas gdy klub pękał w szwach. Świadectwo niezachwianego scenicznego hartu ducha.

  • Msza Święta w Altonie + Malarze w Pardon To Tu

    Spotkałem się z wieloma opiniami twierdzącymi, że płyta „Msza Święta w Altonie” jest najlepszym dokonaniem kiRk. Wydawnictwo najbardziej efemeryczne, aczkolwiek w pełni dostępne do odsłuchu przez soundcloud, prezentuje z pewnością najbardziej swobodne i otwarte na improwizacje oblicze zespołu. W zasadzie nic w tym dziwnego, biorąc pod uwagę, że jest to materiał koncertowy. We wtorkowy wieczór kiRk spotkało się na jednej scenie z Wojciechem Kwapisińskim po raz szósty, a jeśli chodzi o mnie był to pierwszy kontakt z taką wersją zespołu na żywo.

Strony