Joëlle Léandre na Krakowskiej Jesieni Jazzowej - relacja

Autor: 
Bartosz Adamczak

Kilka lat temu do Krakowa, w trakcie Jesieni Jazzowej, przyjechała na koncert solowy Joelle Leandre – artystka unikatowa, bezkompromisowa, charyzmatyczna improwizatorka. Od tej pory mieliśmy okazję widzieć ją w Krakowie wielokrotnie i każde z tych spotkań skutkuje niezmiennie muzyczną satysfakcją. Aktywność Joelle to głównie spotkania w kameralnym gronie i właśnie takich mogliśmy być świadkami przez dwa wieczory w krakowskiej Alchemii.

Drugim, choć nie tytularnym rezydentem tych wieczorów był Zlatko Kaucic – perkusista, którego również mogliśmy już spotkać na żywo, wyśmienity drummer, tym razem z nietypowem zestawem perkusyjnym. Centralnym narzędziem muzycznym była cytra, podłączona do kilku gitarowych efektów, do tego parę niewielkich bębęnków, jakaś aluminiowa miseczka a także takie przedmioty jak puszki, foliowe woreczki czy gumowa jaszczurka – wszystko przecież może być muzyką.

Pierwszego wieczoru do dwójki weteranów dołączyli młodzi wrocławianie – Mateusz Rybicki, Zbigniew Kozera, przedstawiciele nowej generacji improwizatorów. Muzyka zagrana przez duet była utkana z bardzo subtelnych, delikatnych dźwięków. Ciekawie brzmiący dialog, trochę intymny, trochę introwertyczny – na pewno intrygujący. Dużo przestrzeni, ciszy, znaczących i w pełni wybrzmianych pauz.

Duet Joelle i Zlatko był bardziej ekspansywny, rozbudowany dramaturgicznie. Delikatnie wzmocniony dźwięk cytry oraz dodane efekty sprawiają, że każdy dźwięk rezonuje długo, nabierając często charakteru stałego tła, dronu. Dodatkowo Zlatko nawarstwia brzmienia, na strunach cytry kładzie kolejne przedmioty, każdy najmniejsze uderzenie, przesuniecie, każdy dźwiękowy brud nabiera tutaj surrealistycznego charakteru. To doskonały partner dla Joelle, czujny, pozostawia mnóstwo miejsca dla kontrabasu, który staje się tu głównym instrumentem solowym.

Kwartet był okazją przede wszystkim do ciekawej współpracy na lini kontrabasów – Joelle głównie smyczkiem, Zbigniew zazwyczaj pizzicato. Miałem wrażenie, że artystka trochę strofowała – młodzież, namawiając do gdy nieco bardziej agresywnej, bardziej drapieżnej. Joelle na scenie to artystka bardzo skupiona, ale też bardzo ekspresywna i oczekujaca od swoich scenicznych towarzyszy tej samej intensywności na scenie. Intrygujący set, ale pozostawiający uczucie niedosytu.

Dzień drugi rozpoczął set solo w wykonaniu Zlatko Kaucica – ponad godzinna medytacja wymagała od słuchacza sporej pokory, Zlatko stworzył narrację pełną zawieszonych, rozmytych pllam dźwiękowych oraz zapętlonych lini (ponownie cytra oraz efekty gitarowe w roli głównej). Kaucic stworzył nieoczywistą narracje z dźwięków małych i niepozornych – dzwoneczki, jakieś plastikowe czy gumowe elementy, szmery, trzaski. Hipnotyczna, poetycka i minimalistyczna całość mogłaby zostać jednak nieco skrócona.

Na zakończenie akustyczny duet basowy – Joelle Leandre z kontrabasem, Rafał Mazur z gitarą basową (tego akurat wieczoru głównie w pozycji wiolonczeli). Wyborny finał dwudniowej rezydencji – duet zagrał samo gęste, bez przestojów, bez czczego gadania o niczym, bez kurtuazji – przeszli od razu do sedna. Wyśmienite doprawdy, intuicyjne porozumienie artystów na scenie, którzy z pozornego ograniczenia (dwa instrumenty basowe) stworzyli atut – linie niskich dźwięków splatały się, kotłowały na scenie ale szybkość i precyzja muzycznych reakcji sprawiła, że w każdym momencie oba instrumenty miały w muzycznej dyskusji swoją przestrzeń brzmieniową i tonalną. Czasami, korzystając z arsenału nieortodyksyjnych technik smyczkowych, do górnego rejestru sięgała Joelle, czasami Rafał, oboje niezmiennie spotykali się, przyciągani przez grawitację niskich dźwięków. Emblematycznym momentem była improwizacja która narodziła się z oklasków publiczności – kiedy obaj muzycy do tych oklaskow się przyłączyli korzystając z ciała trzymanych instrumentów i tworząc na bazie tego impulsu całą perkusyjną historię. Wielkie brawa – jeden z najlepszych setów całej edycji tegorocznego festiwalu w moim odczuciu.

Spotkania z Joelle Leandre może pozbawione są już tej otoczki niesamowitości, która towarzyszyła jej pierwszym krakowskim wizytom. Ale to nie jest arystka, która pozwoli się tak łatwo oswoić oczekiwaniom i przyzwyczajeniom publiczności. Zamiast oczekiwać więc należy przede wszystkim słuchać i za skupione słuchanie Joelle dziękowała krakowskiej publiczności. My dziękujemy jej, jak zwykle, za niezwykłe dźwięki.


Rzydencja Joelle Leandre. Alchemia. Krakow
06.11
Matuesz Rybicki (klarnet) & Zbigniew Kozera (kontrabas
Joelle Leandre (kontrabas) & Zlatko Kaucic (percussion) duo
Quartet (Joelle, Zlatko, Mateusz, Zbigniew)

07.11
Zlatko Kaucic – solo
Joelle Leandre & Rafal Mazur (acoustic bass guitar) duo