YRU Still Here?

Autor: 
Piotr Rudnicki
Marc Ribot’s Ceramic Dog
Wydawca: 
Norhern Spy
Data wydania: 
27.04.2018
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Marc Ribot – guitars, requinto, farfisa, bass, e♭ horn, vocoder, vocals; Shahzad Ismaily – bass, Moog, percussion, background vocals, vocals in Urdu; Ches Smith – drums, percussion, electronics, background vocals

Kiedy artysta dostrzega, że sprawy na świecie idą w złym kierunku, zazwyczaj w odpowiedni sposób reaguje a im bardziej nieciekawie robi się dookoła, tym większy nacisk kładzie na konfrontacyjny wydźwięk swojej sztuki. Marc Ribot najwyraźniej czuje dokręcanie śruby coraz dotkliwiej, bo na najnowszej płycie Ceramic Dog obrasta szorstką sierścią i obnaża kły, podczas gdy gitarzysta zadaje pytanie „Po co tu jeszcze jesteś? Czy podoba Ci się to, co teraz widzisz?”

To nie jest płyta jazzowa. Ribot jazzmanem nigdy nie był - nawet jeśli zdarzało mu się nagrywać płyty takie jak kameralna Silent Movies czy też fusion-latynoskie albumy Los Cubanos Postizos – od zawsze ciągnęło go i ciągnie w stronę awangardy i punk rocka. Jest intelektualistą zbuntowanym albo (wedle uznania) wykształconym, obdarzonym wrażliwością artystą-buntownikiem, bo – umownie rzecz ujmując - gen jazzowy i punkowy są u niego równoważne i pozostają w ścisłej symbiozie. Nawet jeśli Ceramic Dog od początku był raczej awangardowym power trio niż grupą jazzową to i w ich przypadku wpływy jazzowe miały znaczenie. Na „YRU Still Here?” – przynajmniej w warstwie wydźwięku - schodzą one na plan dalszy, bo otaczająca muzyków sytuacja polityczna i społeczna wymagała zastosowania wyrazistych środków twórczych. Marc Ribot jednoznacznie wskazuje, w kogo i w co wymierza ten album: choć szerokim tłem są ksenofobiczne tendencje dochodzące do głosu w USA, a zapewne i na całym świecie, gitarzysta we wkładce albumu opisuje ich przykład w mikroskali, jakim jest codziennie prowadzona działalność rządowej agencji U.S. Immigration and Customs Enforcement na Brooklynie. Wezwanie do budowania sieci obywatelskiego oporu kończy zwięzłym i soczystym: Fuck La Migra!

Rzecz jasna rebelianci z Brooklynu mają szerokie muzyczne horyzonty i  o przysłowiowych „trzech akordach” nie może być mowy.  Wystarczy krótkie spojrzenie na wypuszczoną na dzień przed premierą „YRU Still Here?” skompilowaną przez zespół playlistę - zestaw utworów, które inspirowały Ribota, Shahzada Ismaily i Chesa Smitha podczas pracy nad nowym albumem – aby mieć wyobrażenie o tym, co się na samej płycie znajduje. Listę rozpoczyna „Fuck Tha Police” N.W.A i ma to swoje znaczenie, nawet jeśli w dalszej części jest ona bardzo eklektyczna, a punk rock sąsiaduje na niej z muzyką gospel/country i poezją Allena Ginsberga, avant-funk z bluesem, awangarda z folkiem, jazz natomiast (jednak obecny!) reprezentowany jest z jednej strony przez Johna Coltrane’a, Alberta Aylera i Cecila Taylora, z drugiej zaś przez Billie Holiday czy Glenna Millera. Sama w sobie jest więc bardzo interesująca (link do spotify znajdziecie pod tekstem – naprawdę warto!) i daje dość dobry wgląd w jakości i znaczenia, jakie niesie ze sobą trzecia płyta Ceramic Dog.

Sprzężone z przekazem brzmienie „YRU Still Here” jest bardziej surowe niż kiedykolwiek. Pozycję wyjściową ustawia już otwierające album „Personal Nancy”, gdzie przy porywczo nabijającym rytm Chesie Smithie, na tle syntezatorowo-gitarowego noise’u i i wchodzącego w połowie basowego riffu Marc Ribot wykrzykuje:  I got a right to scream like an idiot / I got a right to bitch and moan! (...) I got a right to be unhappy / I got a right to say fuck you! (…) Chropowata, punkowa zawiesina brzmieniowa zalega na całej przestrzeni płyty, a zaostrzone sprzężenia przewijają się przez album jeszcze wielokrotnie: w energetycznej, funk-punkowej „Agnes”, wywiedzionym z bluesa rockowym drivie „Shut Up That Kid” oraz kontestatorskich manifestach „Fuck La Migra!” (gdzie z kolei czuć wpływ old-schoolowego rapu a’la N.W.A. czy Public Enemy)  czy „Muslim Jewish Resistance” – wymierzonych w rządowe agencje aż po samego Donalda Trumpa. Dalej - awangardowe rozwarstwienie w jamującym „Oral Sidney With A U”, no wave-avant-funk „Freak Freak Freak on the Peripherique”, nabite brzmieniami wschodu „Orthodoxy” i zasługujacy w tym zestawie na wyróżnienie, kąśliwy i trafiający kwaśnym sarkazmem w dziesiątkę melodyjny kontrapunkt w postaci „Pennsylvania 6 666” z tekstem Shahzada Ismaily’ego (opartym podobno na faktach):   "When I lived in Pennsylvania / They beat me up almost every day / Down in Danville, Pennsylvania / Tortured me in every way (…) At first they hung me out the window / Threw my cake out in the rain / Called me ugly and disgusting / Because I was not Christian." A wszystko podsumowane pogodnie wyśpiewywanym, przewrotnym refrenem:  “Pennsylvania, want to live there / Place where everybody is white / Love your neighbor like your brother / Every day and every night." Wygląda na to, że od czasów Glenna Millera w pewnych kwestiach zmieniło się niewiele.

Zestawiający niezliczone wpływy gatunkowe w spójną całość i przy okazji przewracający je na lewą stronę ribotowski rollercoaster stylistyczny jest tu na pełnym gazie. Upchać tak obfity zbiór inspiracji w podobnie nieprzegadaną, bezpretensjonalną i chwytliwą formę nie rozcieńczając jednocześnie siły przekazu trzeba umieć, a Ceramic Dog są jednymi z nielicznych, którzy to potrafią. Ribot, Ismaily i Smith to power trio doskonałych, szalenie osłuchanych, inteligentnych, i jedocześnie twardo stąpających po ziemi muzyków, którzy wiedzą co robią i o czym mowią i mimo, że pytanie zadane w tytule albumu dotyczy zupełnie innych kwestii, bardzo dobrze wiemy, dlaczego warto sięgać po ich kolejne płyty.    

1.Personal Nancy; 2.Pennsylvania 6 6666; 3.Agnes;  4.Oral Sidney With a U;  5.YRU Still Here; 6.Muslim Jewish Resistance; 7.Shut That Kid Up ; 8.Fuck La Migra; 9.Orthodoxy; 10.Freak Freak Freak On The Peripherique; 11. Rawhide