Sphere

Autor: 
Maciej Karłowski
Bobo Stenson Trio
Wydawca: 
ECM
Data wydania: 
03.03.2023
Dystrybutor: 
Universal
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Bobo Stenson: piano; Anders Jormin: bass; Jon Falt: drums.

Bobo Strenson - fortepian, Anders Jormin - kontrabas i Jon Felt - perkusja. Grają ze sobą od 2008 roku, a przynajmniej od tego roku mamy na to płytowe dowody. Od tego czasu czyli od płyty Cantando stworzyli zespół w jakiejś mierze idealny. Nie była to rzecz oczywista, ponieważ w tamtym czasie od dawna istniejace trio dokonało zmiany na stanowisku perkusisty. Wielkiego Jona Christensena zastąpił 29 letni wówczas Jon Falt. Takich drummerów nie jest łatwo zastępować.

Od tamtego czasu trio nie rozpieszczało swoich fanów zanadto. Cztery albumy w 15 lat trudno uznać za przesadną szczodrość. Kiedy spojrzymy na tracklisty wszystkich czterech albumów proporce materiału oryginalnego do kompozycji cudzych przedstawicieli świata klasyki i jazzu można pokusić się o dające się bronić stwierdzenie, że członkowie bandu nie za mocno kwapią się do pisania nowej muzyki dla bandu. A kiedy spojrzeć jakie są proporcje utworów pióra Bobo Stensona do utworów pozostałych to można byłoby nawet poważnie zastanowić się z jakiej parady trio jest nazwane jego imieniem. 

 

Dociekania takie jednak nie ma szczególnie wielkiego sensu, tym bardziej że nie zaprowadzi do żadnego konkretnego wniosku. W przestrzeni najnowszej płyty Sphere mieszają się utwory Andersa Jormina w liczbie dwóch z siedmioma utworami skandynawskich kompozytorów będącymi pretekstem do reinterpretacji triowej. Tyle statystki, bo o wiele ważniejsze jest tu to, że band nagrał bardzo dobrą i kompletnie nie na te czasy płytę. Dlaczego nie na te czasy? Bo kto ma czas, wystarczająco dużo chęci, a także stosowne narzędzia, aby stworzyć sobie przestrzeń we własnej głowie na muzykę wymagającą wrzucenia na luz, oderwania się od codziennej szamotaniny, wyjścia ze strefy głośnego szumu i skoncentrowania się na wyrafinowanych, subtelnych współbrzmieniach? Pewnie nie za wielu. Podejrzewam, że dzieje się tu za mało, a jak już to za cicho, a nawet jeśli nie za cicho to to co ciekawe tkwi za głęboko, żeby się do tego łatwo i od razu dokopać.

 

Jeśli miałbym działania tria, szczególnie na ostatniej płycie określać jednym przymiotnikiem to lubię o niej myśleć jak o albumie immersyjnym. W cienie oryginalnych kompozycji wchodzi wykonawcza substancja tria i na odwrót. Światy przenikają się, zniekształcają i nabierają nieco nowego kształtu, ulegają przenikaniu jeden w drugi i zaczynają funkcjonować na nowo. Dzieje się to nienachalnie, nie na rympał, bez krzyczenia patrzycie jacy jesteśmy inteligentni, jacy cool, jak dobrze mamy poukładane w głowie i jak świetnie wyglądamy w naszych dobrych ubraniach.

Mam wrażenie, że to muzyka bardzo nieudawana i w ogromnej mierze spójna z tym jakimi ludźmi muzyki są Stenson, Jormin i Falt. To ogromna wartość, na tyle ważna, że mniejsze znaczenie zaczyna mieć czy z pomocą dźwięków zawartych na Sphere otwiera się nowy muzyczny świat czy przypomina świat odchodzący.

 

You Shall Plant a Tree; Unquestioned Answer--Charles Ives in Memoriam; Spring; Kingdom of Coldness; Communium Psalm; The Red Flower; Ky and Beautiful Madame Ky; Valsette, Op. 40/1; You Shall Plant a Tree.