Nightworks - Live At Sunset

Autor: 
Maciej Karłowski
Evan Parker / Barry Guy / Paul Lytton
Wydawca: 
Marge
Dystrybutor: 
Marge Reords
Data wydania: 
31.12.2012
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Evan Parker: tenor and soprano saxophones; Barry Guy: bass; Paul Lytton: drums and percussion

To nie jest tak całkiem nowa płyta. Przynajmniej nie z perspektywy światowego rynku wydawniczego. Światło dzienne zobaczyła dwa lata temu, niedługo potem jak legendarne już trio Parker / Guy / Lytton zainstalowało się w paryskim klubie Sunset na trzy koncerty pod rząd. Do nas trafia jednak dopiero teraz. Ale pal licho to opóźnienie. Dobrze, że w końcu jest.

Dobrze ponieważ wraz z nią możemy sobie przypomnieć o istnieniu zespołu, który dla europejskiej sceny improwizowanej ma znacznie kluczowe. Przypomnienie to jednak nie wszystko czym album ten kusi. Jeśli ktoś uważnie wsłuchiwał się w dokonania zespołu sprzed dekad, kiedy jego fonograficzna aktywność była bardziej wzmożona, ten słuchając go dzisiaj będzie nad wyraz zaskoczony. Niegdysiejsi mistrzowie muzycznej abstrakcji, nieortodoksyjnych technik gry i alchemicy gry poza ustalonymi konwencjami w piwnicy paryskiego klubu odsłonili swoje nieco inne oblicze.

Uwaga ta dotyczy szczególnie brzmienia Evana Parkera – saksofonisty tenorowego i sopranowego, który wyrastając  z coltrane’owskiej estetyki, w znacznej mierze porzucił nauki Trane’a przekuwając je w swój własny muzyczny język, uwolniony już od jazzowego frazowania, a także od formalnych reguł zarezerwowanych dla tego rodzaju estetyki i budując również status jednego z największych wirtuozów saksofonowej sztuki od czasu Coltrane’a. Takim go znaliśmy kiedy grywał na początku lat 70. z Derekiem Bailey, wcześniej jeszcze z legendarnym Spontaneus Music Ensemble Johna Stevensa, Alexandrem von Schlippenbachem i Paulem Lovensem czy w końcu w też pierwszych dekadach istnienia tria Parker / Guy / Lytton. Teraz wydaje się, że tego jazzowego soundu, tej sprężystej, giętkiej jazzowej frazy jest w brzmieniu Parkera o wiele więcej. Nie przypuszczam, żeby chciał komukolwiek cokolwiek tym udowodnić, ale dla wszystkich którzy pomyśleli kiedykolwiek w chwili słabości, że niekoniecznie jest wielkim wszechstronnym improwizatorem, to płyta z Sunset może być doskonałym dowodem jak bardzo się mylili.

Nie od dowody jednak tu chodzi. W Sunset została uchwycona magia chwili. Zapisany został fragment wspaniałego zdarzenia muzycznego, a odmienność gry Evana Parkera wydaje się mieć także i wpływ na pozostałych muzyków. A może też jest zupełnie inaczej i w kontekście jego brzmienia inaczej zacząłem spoglądać na sound tandemu Guy / Lytton? Nie wiem i powiem szczerze nie bardzo mam ochotę dociekać w tej kwestii prawdy. Mogę za to śmiało powiedzieć, że choć zdarzyło mi się zapoznać się z wieloma nagraniami tria i w tej grupie jest niemało pozycji, które cenię bardzo wysoko, to kontakt z paryskim koncertem wydaje mi się zupełnie wyjątkowym doświadczeniem. Żeby więc w nie nudzić w ostatni dzień roku, powiem tylko, że jest to najzwyczajniej w świecie doskonała płyta, zawierająca, piękną kompletną muzykę, pełną bogactwa, równowagi, rozmachu i liryki. W perspektywie twórczych działań Evana Parkera z ostatnich lat koncert z Paryża pokazuje też w jak bardzo kontrastowych sytuacjach muzycznych brytyjski mistrz saksofonu potrafi się znajdować. Szczególnie gdy weźmie się pod uwagę muzykę jaką piszę i jaką gra ze swoim dużym Ekectro-Acoustic Ensemble.  Nie można nic więcej dodać i nic ująć z tej nieco ponad godzinnej płyty. Prawdziwie znakomita rzecz, do kompletnego zatracenia się i do odkrywania co raz to na nowo!

Cohobation; Cupellation