Już sama nazwa formacji dowodzonej przez Matsa Gustafssona sugeruje podejście do ojczystej jazzowej tradycji od... nieco innej strony. Zapewne każdy kto miał przyjemność doświadczać muzyki Gustafssona na żywo, zgodzi się ze mną, że Mats jest raczej zwierzęciem scenicznym niż ułożonym, stylowym jazzmanem sensu stricte. Ktokolwiek zatem liczył tego wieczoru na wysmakowane klimaty retro zagrane z gracją i hołdujące tradycji, musiał obejść się smakiem. Swedish Azz is a real, good shit!