Pisząc niedawno na łamach naszego portalu o Chrisie Potterze, rozpocząłem artykuł od koncertowego wspomnienia związanego z tym saksofonistą. Gdy teraz przychodzi mi przybliżyć osobę Tii Fuller, nie mogę uciec od podobnego skojarzenia. Pierwszy i ostatni raz na żywo widziałem tę saksofonistkę na Bielskiej Zadymce Jazzowej w roku 2013., kiedy to współtworzyła grupę Terri Lyne Carrington. Przyznaję, że wcześniej o Fuller nie słyszałem, ale wystarczyło raptem kilka taktów, by stało się jasne, jakiej klasy jest muzykiem.
Trzeci weekend października w tym roku okazał się przepiękny i magiczny. W całej Polsce można było rozkoszować się oszałamiającą pogodą. W Głogowie zaś euforyczny nastrój potęgowała atmosfera święta muzyki improwizowanej. Tu, za sprawą oddanych od lat, miłośników muzyki jazzowej po raz trzydziesty odbywały się Głogowskie Spotkania Jazzowe. Zainaugurowane tej jesieni 19 września, osiągnęły swą kulminację sobotnim występem Terri Lyne Carrington z zespołem, wraz z gościnnie wspierającym muzyków legendarnym Michałem Urbaniakiem oraz niedzielnym koncertem Richard Bona Group.
Jeeeju! Kogo nie ma na tej płycie. I czego tu nie ma na tej płycie… Osiołkowi w żłoby dano, ale nie w dwa, nie trzy nawet, w kilkanaście. I napchano siana oraz owsa bez litości. Ten album, nie, nie album – płyta tylko – to nie żadna mozaika, to jest wypchany po brzegi worek. Bo nie ma tu żadnego obrazu całości, za to jest tyle różnych elementów, że aż w głowie się kręci.