Znowu pada. A ja znowu w drodze. Jadę ostrożnie, jestem trochę zmęczony, a droga w jakimś makabrycznym remoncie. Światełka, mające pomagać mi omijać kolejne przeszkody, oślepiają. Jedna strzałka, która chyba powinna pokazywać kierunek kolejnego skrętu radośnie mruga w drugą stronę. To pewnie jakaś alegoria życia, ma jakieś drugie dno. Czy coś takiego. No dobrze, po prostu uważam.