Już prawie północ. Słucham muzyki, co innego mógłbym robić? „Ballady i protesty”, Fisz, Emade, Tworzywo. Siedzę, słucham, piszę. To taki moment, kiedy już odłożyłem gitarę, już więcej nie zagram. Mogę posłuchać, ewentualnie złapać oddech. I może jutro spróbuję znowu, jeszcze nie wiem.