Każdy ma inaczej, co niektórzy mają na pewno jakieś fantastyczne historie. Moja jest taka, rodzice mają to nawet nagrane na taśmie VHS jeszcze, święta w domu i ja śpiewam pod choinką piosenkę. Rodzice stwierdzili, że mam muzyczną smykałkę albo jak to się mówi 'dryg do muzyki'. Moja ciotka do dzisiaj, a ma już 70 lat, zawsze jak się widzimy opowiada jak śpiewałem do kija od szczotki „stokrotka rosła polna”. Rodzice zobaczyli, że mnie ciągnie w tę stronę i kupili mi keyboard. Jestem w rodzinie jedynym muzykiem, to było ich wyobrażenie – keyboard właśnie, tak, żeby miało to jakąś przyszłość, można zagrać na weselu, można się pokazać w rodzinie na święta, takie użytkowe muzykowanie. Zacząłem uczyć się gry, sporo klasyki.
Dzień trzeci Jazz Juniors przed nami. W najbliższą niedzielę, 7-go grudnia, w krakowskim CK Rotunda, wystąpią Jan Lundgren Trio oraz Bennie Maupin Quartet. Tego samego dnia w Piec'ART Jazz Club zagra Tomasz Dąbrowski ze swoim TOM TRIO.
5-go grudnia, w Klubie PopKultura, w Katowicach, w ramach festiwalu Jazz i Okolice, wystąpi grupa TOM TRIO. Muzyka grupy Tomasza Dąbrowskiego to wyjątkowa mieszanka Słowiańskich i Skandynawskich osobowości wyrażanych przez długie linie melodyczne, oryginalne brzmienie, i nad-zwyczajne wyczucie przestrzeni w muzyce.
Drugie dzień Polish Jazz Showcase na Jazztopadzie przed nami. Kumulacja polskiej sceny jazzowej w jej najmłodszej i najbardziej przebojowej postaci tym razem w dwóch odsłonach. 20-go listopada, od 13:00, w Centrum Kultury Agora, we Wrocławiu, wystąpią Tom Trio, Marek Kądziela Danish Trio, STRYJO, Piotr Orzechowski High Definition Quartet.
No i mamy płytę debiutancką muzyka, na debiut którego czekałem. Czekałem bo o Tomku Dąbrowskim, zaledwie 28 letnim trębaczu było w 2012 roku głośno. W znacznej mierze za sprawą doniesień o jego nowojorskich sesjach nagraniowych, które co prawda jeszcze nie ujrzały światła dziennego, ale które pewnie takowe ujrzą w tym roku.
Na jeden ze swych pierwszych (!) koncertów w Gdańsku Tomasz Dąbrowski przybył już nie jako sensacja ostatnich miesięcy – nawet nie jako względny debiutant unoszony pierwszą falą wzmożonych działań - a raczej coraz bardziej ustabilizowany i coraz lepiej odnajdujący się muzyk z własną wizją i obiecującymi perspektywami na przyszłość. Na scenie nieocenionego klubu Żak pojawił się nie w którejś z wielu wciąż wyłaniających się nowych konfiguracji, a ze swym „rdzennym” duńskim trio: z Nilsem Bo Davidsenem i Andresem Mogensenem – by dać treściwy, bezpretensjonalny występ.