Pamiętam jak dziś ich koncert na WSJD w 2010 roku, grali wtedy po kosmicznym i lirycznym Portico Quartet. Roznieśli Salę Kongresową na kawałki, a kolega obok stwierdził, że był to bardzo, bardzo pozytywny gwałt uszu. Nie wiem dokładnie, co wtedy myślałam, bo w głowie miałam tylko obraz miotającego się przy perkusji Kevina Shea. W każdym razie od tamtej pory powzięłam wszelkie kroki, by nie tracić MOPDTK z oczu...