Michał Wróblewski jest pianistą „po Katowicach”. Grał na „wielu festiwalach jazzowych”. Zdobył bardzo dużo nagród na konkursach dla muzyków jazzowych. Myślę, że to wystarczy, żebyśmy zaczęli traktować poważnie tego muzyka. A! Jeszcze dobrze byłoby wymienić, z kim grał, ale akurat tego w biografii artysta nie wymienił, choć wiadomo, że z wieloma bardzo znanymi muzykami jazzowymi.
Obowiązkowy, typowy pierwszy akapit mamy odhaczony, muzyk jest poważnego kalibru, a recenzja zaczyna wyglądać profesjonalnie.
W sobotę 25 stycznia w poznańskim klubie Blue Note wystąpił Michał Wróblewski ze swoim trio. Obok lidera zagrali Michał Jaros na kontrabasie i Paweł Dobrowolski na perkusji. Wszyscy muzycy, chociaż młodzi, mają w dorobku już wiele indywidualnych osiągnięć. Także wspólnie, pod szyldem „Michał Wróblewski Trio”, idą do przodu jak burza.
Kiedy w kwietniu 2011 roku wraz z magazynem Jazz Forum otrzymałam debiutancka płytę „I remember” Michała Wróblewskiego z jego własnym trio, z niecierpliwością oczekiwałam na koncerty i kolejne nagrania. No cóż, mam słabość do fortepianowego trio, a ze słabościami się nie dyskutuje, dlatego też karnie czekałam.