To jednak była pułapka. Już zakwitło, zaćwierkało, zapachniało – a ja skwapliwie wpadłem w wiosenny, błogi nastrój – a tu figa. Co kwitło i pachniało zmarzło na kość, a błogi nastrój szlag trafił. Podobno teraz wiosna przyszła już na poważnie, ale ja jakoś jestem nieufny. Niesmak pozostał. Ale może to lepiej, bo i muzyka, której ostatnio słucham, nie nastraja mnie nazbyt lekko.