Wracałem w nocy z koncertu. Graliśmy w Warszawie, czyli daleko nie miałem. Przyznam, że lubię jeździć nocą po mieście – dobrze mi się wtedy słucha muzyki, dobrze się myśli... Akurat dostałem od kolegi świeżo wydaną płytę: Lost Education, Book of Dreams. Muzyka świetnie wmiksowała się rzeczywistość, w połowie pierwszego utworu postanowiłem wracać dłuższą drogą. Jechałem przez jakieś osiedle – było już po północy, ale w wielu oknach paliło się jeszcze światło. A ja pomyślałem, że pewnie mieszkają tu jacyś fajni ludzie, którzy chętnie posłuchaliby dobrej muzyki.