No to mamy przełom na polskim rynku wydawniczym. Pisaliśmy o tym niezliczoną ilość razy. Jak na kraj, który podobno jazzem stoi mamy haniebnie mizerną liczbę wydawnictw książkowych. Lubimy jazz grać, słuchać eż bardzo uwielbiamy, ale już nie za bardzo możemy o nim czytać. Dotyczy to zarówno publikacji z zakresu historii gatunku, jak również prac z obszaru estetyki. Nawet na polu biografii sytuacja wygląda mizernie, a to przecież możliwe, że najciekawsze dla czytelników pozycje.
Kosmos Kosmos przypominał niedzielnego wieczoru istną międzygwiezdną próżnię. Klub, który niekiedy pęka w szwach, a niezbyt korzystne usytuowanie sceny nie pozwala na oglądanie występu większości audytorium, zapełniony był w porywach dwudziestoma osobami wraz z obsługą baru i samymi artystami. I choć są to warunki z pewnością komfortowe dla widza, to muszą stanowić pewien czynnik deprymujący dla muzyków i szczerze mówiąc nie zazdrościłem Glabulatorowi grania w prawie pustym klubie.
Dość rzadko na warszawskiej scenie muzyki improwizowanej pojawiają się wieczory kiedy trzeba dokonać wyboru pomiędzy występami mającymi miejsce w tym samym czasie. I choć renoma nazwisk mających się pojawić w środę w Pardon To Tu przyciągała niczym silny magnes, postanowiłem ostatecznie skorzystać z opcji nieoczywistej i zobaczyć na scenie zespół będący dopiero na początku swej muzycznej drogi.
Dostojne westernowe tematy przechodzące w psychodeliczne orgie, komediowe melodyjki kończące się freejazzowymi improwizacjami, analogowo-syntezatorowe zabawy sonorystyką, formą, stylem i konwencją. Wszystko to już w najbliższą niedzielę w warszawskim klubie Kosmos Kosmos zaserwuje zespół Muchomory.
Środowy koncert amerykańskiego saksofonisty free-jazzowego Marco Eneidiego miał mocną konkurencję. W Pardon, to tu popisy dawał inny saksofonista rodem z Chicago, Mars Williams. Kto wczorajszy wieczór zdecydował się spędzić w towarzystwie Eneidiego i jego "polskiego" zespołu raczej nie miał czego żałować. W warszawskim klubie "Kosmos Kosmos" Eneidi wystąpił w towarzystwie muzyków dobrze znanych polskiemu słuchaczowi: na saksofonie zagrał Marek Pospieszalski, na perkusji Michał Trela, na kontrabasie Ksawery Wójciński.
W mikołajkowy wieczór przeprowadzono na nas niezwykły eksperyment. Na godzinę w klubie „Kosmos Kosmos” z własnej woli zostaliśmy odcięci od reszty świata, a nasze umysły wprowadzone w odmienne stany świadomości. I to nie za sprawą halucynogennych lekarstw czy jakiś używek – skądże znowu! - lecz niepokojącej muzyki zespołu Kirk z ich najnowszej jeszcze niewydanej płyty „Zła krew”. Byliśmy uczestnikami przedpremierowego koncertu. Album światło dzienne ujrzy w styczniu 2013 roku.
W gąszczu koncertów chcemy zarekomandować Wam dwa wydarzenia związane z członkami grupy Daktarii. W środę, czyli dziś, w klubie KOSMOS KOSMOS wystąpi 2/5 tego zespołu (Miron Grzegorkiewicz - gitara, Mateusz Franczak - saksofon) w towarzystwie wiolonczelistki Karoliny Rec oraz perkusisty Filipa Madejskiego jako grupa HAU HAU. W czwartek zaś w Klubie Eufemia Daktari wystąpi w swoim pełnym składzie, na chwilę przed premierą ich drugiej płyty.
kIRk to bez wątpienia objawienie minionego roku na polskiej scenie muzycznej. Choć pisaliśmy i o ich albumie "Msza Święta w Brąswałdzie", koncercie a nawet prezentowaliśmy ich teledysk, dopiero teraz na sklepowe półki trafia ich osławiony album w postaci płyty CD (wcześniej dostępny był tylko na analogu oraz w mp3).