Fakty są bezsporne. Muzyka swobodnie improwizowana ma się we Francji wyśmienicie. Czasami, szukając przymiotnika dotyczącego tego akurat zakątka świata, używamy – przynajmniej w kulturze bardziej masowej, by nie rzec… sportowej – określenia Trójkolorowy. Bingo! Najlepsza muzyka, jaka ostatnio tam powstaje, ma na ogół wymiar… trzyosobowy, a mieni się nawet większą ilością kolorów! Wnikliwy Pan Redaktor dostrzega jeszcze dwa inne zjawiska, które na ogół towarzyszą eksplozjom doskonałego free improv nad Sekwaną.