Piotr Schmid: Bez nich tyle bym nie zdziałał (wywiad sponsorowany)
Młody artysta na festiwalu Era Jazzu w Poznaniu porwał publiczność, a brzmienie jego trąbki okazało się absolutnie niepowtarzalne.
Zaprezentował zarówno swoje kompozycje, jak i aranżację muzyki Komedy – zwłaszcza przepięknie wykonaną kołysankę z filmu „Rosemary’s Baby”. Trębacz sięgnął także do kompozycji sprzed kilku dekad, zupełnie zaskakującej w repertuarze jazzmana. “Ach Śpij Kochanie” to polska kołysanka autorstwa Henryka Warsa w 1938 roku. W aranżacji i wykonaniu Piotra Schmidta z zespołem zabrzmiała zupełnie inaczej. Świeżo, czysto, genialnie.
Piotr Schmidt jest artystą niezwykłym i najciekawszym trębaczem młodego pokolenia. Jego album „Tribute to Tomasz Stańko” z grudnia 2018 roku lokuje go w gronie najważniejszych pretendentów spuścizny legendarnego trębacza. Ale także otworzył drogę do „złotej kolekcji” polskiego jazzu i prestiżowych estrad. Wraz z autorskim kwartetem Schmidt stworzył subtelnie piękne odniesienie do muzyki wybitnego, zmarłego trębacza posiłkując się nostalgią i drapieżnością „stylistyki Stańki”. Trębacz doskonale realizuje swoje projekty w ramach autorskiego kwartetu akustycznego, energetycznej Electric Group oraz w gronie najwybitniejszych, polskich muzyków takich jak Jan Ptaszyn Wróblewski czy Włodzimierz Nahorny.
Piotr Schmidt ma na swoim koncie kilkanaście autorskich płyt i od lat notowany jest w czołówce Jazz Top magazynu Jazz Forum jako „najlepszy trębacz jazzowy roku“. Jest przy tym instrumentalistą, który nie ściga się karkołomnymi pomysłami, ale buduje swój jazzowy świat dźwiękami, które same układają się w arcyciekawy artystycznie i kreatywny patos: bo z jednej strony liryka i subtelność tematów, z drugiej drapieżność i emocja improwizacji. Jest w tej muzyce jakiś niewiarygodny „powiew jazzu”, blask muzyki Stańki, ale nie jest to li tylko owe „tribute”, lecz wyrafinowana estetyka piękna nowoczesnego jazzu.
Dionizy Piątkowski, Era Jazzu.
Z wybitnym trębaczem jazzowym, liderem zespołów, wydawcą, producentem muzycznym i wykonawczym, właścicielem firmy zajmującej się wykonywaniem oraz organizowaniem koncertów i eventów, doktorem sztuk muzycznych i wykładowcą akademickim rozmawia Adam Dobrzyński
Adam Dobrzyński: Pod koniec listopada zeszłego roku odniosłeś niesamowity sukces na jednym z najbardziej prestiżowych międzynarodowych festiwali jazzowych organizowanych w Polsce – Era Jazzu. To z pewnością było bardzo ważne wydarzenie w Twojej dotychczasowej, ostatnio bardzo dynamicznie rozwijającej się karierze. Wystąpiłeś tam ze swoim nowym kwartetem i z materiałem z trzech ostatnich albumów. Było to jednak drugie znaczące wydarzenie w twoim życiu artystycznym tej jesieni, bo pierwsze to prapremierowy koncert z sensacyjnie odnalezionymi utworami Krzysztofa Komedy na Love Polish Jazz Festival w Tomaszowie Mazowieckim.
Piotr Schmidt: Na Erze Jazzu zagrałem z moim nowym akustycznym kwartetem, w którym grają tacy genialni muzycy jak Paweł Tomaszewski na fortepianie, Michał Barański na kontrabasie oraz Sebastian Kuchczyński na perkusji. W tym składzie weszliśmy do studia pod koniec marca 2022 i nagraliśmy dwie płyty. Jedna z nich zawiera właśnie niedawno sensacyjnie odnalezione utwory Krzysztofa Komedy z 1967 roku. Odnalazł je w Bibliotece Narodowej Krzysztof Balkiewicz, niestrudzony badacz życia i twórczości Komedy oraz dyrektor artystyczny Love Polish Jazz Festival w Tomaszowie Mazowieckim, gdzie z tymi kompozycjami w moich aranżacjach zadebiutowaliśmy we wrześniu zeszłego roku. Koncert odbył się w poszerzonym składzie o dwóch wybitnych artystów z zagranicy: z Pragi przyjechał gitarzysta Dawid Dorużka, natomiast z Wilna, saksofonista Kęstutis Vaiginis. To było magiczne, trochę stresujące, ale zarazem niezwykle satysfakcjonujące wydarzenie. Całość została profesjonalnie nagrana przez Telewizję Jazz i można ten koncert tam co jakiś czas zobaczyć, a fragmenty dostępne są na YouTube.
AD: Do Komedy sięgałeś już wcześniej. Na płycie „Tribute to Tomasz Stańko” pojawiła się kołysanka „Rosemary’s Baby”, natomiast w albumie „Dark Forecast” dwa inne utwory: „Ballad from Knife in the Water” i „Ballad For Bert”. Czy to to doświadczenie było powodem, że Krzysztof Balkiewicz powierzył właśnie Tobie niedawno odnalezione kompozycje Komedy z 1967 roku?
PS: Krzysztof Balkiewicz powiedział mi, że głównym powodem było to, że zachwycił się brzmieniem i klimatem mojej płyty „Tribute to Tomasz Stańko”. Wtedy postanowił skontaktować się ze mną i powierzyć mi swoje odkrycia do opracowania i nagrania.
AD: Płyta twojego zespołu Piotr Schmidt International Sextet została nagrana w studio w jeszcze bardziej międzynarodowym składzie. Jak to się stało, że gra tam także dwóch wybitnych amerykańskich muzyków?
PS: Termin nagrania studyjnego wyznaczyłem celowo na moment trasy zespołu Waltera Smitha III i Matthew Stevensa po Europie środkowej. Tych dwóch amerykańskich artystów miałem już gościnnie na mojej płycie „Dark Forecast” z 2020 roku, więc tym razem zaprosiłem na nagrania ich „sekcję rytmiczną” czyli Harisha Raghavana na kontrabas oraz Jonathana Barbera na perkusję. To wybitni muzycy na co dzień mieszkający w Nowym Jorku. Bardzo się cieszę, że udało mi się ich zaprosić do studia, bo dzięki temu jest to prawdziwie międzynarodowy projekt – dwóch Polaków, dwóch Amerykanów, Czech i Litwin. Przyznam też, że dzięki tym międzynarodowym gwiazdom udało nam się załatwić we współpracy z naszym niemieckim partnerem wydawniczym promocję i dystrybucję na zachodzie. Tak więc jest to sukces, na który na pewno te utwory Komedy zasługują.
AD: „Komeda Unknown 1967” to album którego huczna premiera odbyła się 25 czerwca w prestiżowym warszawskim klubie Jassmine. Bilety na to wydarzenie skończyły się już na półtora tygodnia przed koncertem. Gdzie można Cię jeszcze posłuchać na żywo?
PS: Tak to było wspaniałe wydarzenie, zapowiadał nas Piotr Metz, który też jest fanem tego projektu i mojego nowego zespołu. Pierwszy raz też graliśmy z Krzysztofem Herdzinem, który mistrzowsko odnalazł się w tym repertuarze. Przyszło sporo dziennikarzy i fotoreporterów. Następne koncerty to m.in. studio im. Lutosławskiego w Warszawie i Cavatina Hall w Bielsko-Białej. Oba w październiku. Także na festiwalach w Gliwicach czy Wrocławiu. Dokładnie nie pamiętam, bo zajmuje się tym mój manager, Łukasz Gliński. Zapraszam na mój fanpage na FB gdzie regularnie pojawiają się informacje o najbliższych koncertach i wydarzeniach.
AD: Jesteś dyrektorem artystycznym wydawnictwa SJRecords, w którym też album ten się ukazał. Czy muzyka ta ukaże się też na winylu? Czy decydujesz o tym Ty jako wydawca czy Ty jako artysta?
PS: W SJRecords każdy artysta czuje się jak u siebie. W dużej mierze to artysta decyduje o tym jaka będzie okładka, jaki nakład, czy i jak dużo przeznaczy się na promocję i jak ona będzie przeprowadzona. My jedynie słuchamy nagranego materiału i decydujemy czy ktoś zasługuje na to by być w stajni SJRecords. „Komeda Unknown 1967” na pewno ukaże się na winylu, ale to moja decyzja jako artysty i producenta płyty. Audiofilski winyl jest już zamówiony i prawdopodobnie swoją premierę będzie miał w październiku.
AD: Ostatnio w zasadzie każda twoja nowa płyta wydawana jest również na winylu, często są to podwójne, świetnie brzmiące albumy. Zaczęło się od Tribute to Tomasz Stańko”, potem „Dark Forecast” i „Saxesful vol. II”. Skąd taka tendencja? Czy rynek domaga się takiego nośnika?
PS: Kilka lat temu zrobiła się moda na winyle, z roku na rok ich sprzedaż wzrasta. Dostawałem coraz więcej zapytań, czy moje kolejne albumy można nabyć w tej formie, stąd postanowiliśmy wraz z wydawnictwem SJRecords, by zacząć je produkować. Musieliśmy wypracować sobie model, jak to robić najlepiej. Przy „Dark Forecast” dowiedzieliśmy się najwięcej o tym jak robić fantastycznie brzmiące winyle w maksymalnie dobrej jakości. To bardzo ważne, a szczególnie trudne do uzyskania przy tym nośniku. Podobnie jak przy aranżowaniu, nagrywaniu, miksowaniu itd… przy każdym etapie procesu tworzenia i nagrywania muzyki trzeba iść w możliwie najlepszą jakość i niesamowicie cieszę się, że razem z SJRecords udało nam się to osiągnąć także na polu płyt winylowych w czym pomaga nam nasz partner, firma X-Disc. Wydaje mi się, że tak długo jak będzie popyt na te nośniki tak długo będziemy je produkowali. Sam zresztą uległem tej modzie i mam bardzo dobry gramofon w domu i dzięki kolegom z elinsAudio także świetny high-end’owy sprzęt do którego ten gramofon mogę podłączyć.
AD: Na Love Polish Jazz Festival zagraliście także trzy twoje autorskie kompozycje. Skąd pomysł by połączyć utwory Komedy z własnym repertuarem?
PS: Te utwory skomponowałem specjalnie na ten festiwal. Chciałem, by mój nowy zespół z Tomaszewskim, Barańskim i Kuchczyńskim był także zarzewiem nowych, autorskich kompozycji, które z czasem przerodzą się w kolejną płytę. Teraz już wiem, że w takim samym składzie nagrany album z autorskimi utworami ukaże się gdzieś w okolicach kwietnia 2023 roku. Album ten jest już zmiksowany i tylko czeka na właściwy moment. Teraz jeszcze mamy gęsty kalendarz w związku z premierami różnych płyty w wydawnictwie, mojej płyty z odnalezionymi utworami Komedy, ale też albumu, który niedawno miałem wielką przyjemność i zaszczyt nagrać z Włodzimierzem Nahornym i jego Trio (Mariusz Bogdanowicz i Piotr Biskupski). To dla mnie wielkie wyróżnienie, że po naszym listopadowym koncercie ten mistrz fortepianu i Chopin Jazzu, jak go nazywają, zaprosił mnie do studia. Album ten ukaże się we wrześniu na CD i online, a w okolicach grudnia na winylu.
AD: 25 czerwca ukazała się na CD Twoja piętnasta płyta: Komeda Unknown 1967, która też dzięki współpracy z niemieckim co-wydawcą ma zdobyć Zachód 23 września. Wtedy też muzyka ma się pojawić na różnych platformach streamingowych: Spotify, Tidal, Deezer, Amazon, iTunes itd… Zyskałeś od tego czasu bardzo wiele niezwykle pochlebnych recenzji. Jak dalej potoczy się promocja Twojej najnowszej płyty?
PS: Przygotowujemy jeszcze jeden teledysk, który pokaże się we wrześniu. Do tej pory już cztery z siedmiu utworów mają swoją ekranizację na platformie YouTube. Najczęściej są to utwory z wybranych, rewelacyjnie nakręconych koncertów, m.in. przez telewizję Jazz. Do tego jak wreszcie album ten znajdzie się w dystrybucji cyfrowej, a więc na tych wszystkich popularnych platformach, to wtedy zacznie żyć pełnią życia. Celowo opóźnialiśmy premierę online tej płyty, by zwiększyć ilość playlist na której ona się pojawi. Osobiście też nie mogę doczekać się wersji winylowej. To już początek października. Wtedy dopiero album będzie w komplecie. Dostępny dla ludzi w dowolnej formie, no może poza kasetą. Choć i tutaj są głosy, by pokusić się na mocno limitowaną wersję na kasecie. Ogólnie począwszy od października skupiamy się głównie na promocji tej muzyki poprzez koncerty.
AD: Dużo koncertujesz, wydajesz, jesteś też dyrektorem artystycznym kilku festiwali jazzowych i cykli koncertów, jesteś wykładowcą, prowadzisz firmę, a do tego niedawno urodziło ci się drugie dziecko. Jak to wszystko łączysz?
PS: Zdecydowanie nie jest to łatwe, ale całe szczęście mam świetnych ludzi wokół siebie którzy mi bardzo pomagają, jak mój partner w wydawnictwie, Marek Różycki, mój manager Łukasz Gliński czy moja żona Joanna. Dużo zawdzięczam też mecenasom kultury i sponsorom, którzy też są fantastycznymi ludźmi i bardzo doceniają moją sztukę i potencjał PR-owy płynący z tej współpracy. Bez nich nie mógłbym tyle zdziałać i jestem im bardzo wdzięczny za pomoc. Z niektórymi z nich współpracuję już od wielu lat i bardzo się zaprzyjaźniliśmy.
AD: dziękuję za rozmowę!
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.