Sonomondo
Płyta Marka Dressera i Frances-Marie Uitti jest właściwie ikoną duetu. Ogromne skupienie, ścisła współpraca, niesłychane wyczucie czasu, błyskotliwość i wirtuozeria muzyków: oto Sonomondo.
A więc po kolei. Na tej płycie nikt nikomu nie akompaniuje. Pomysły rozwijane są zawsze wspólnie w ten sposób, że każdy akompaniament po chwili zaledwie okazuje się koncepcyjnym dopełnieniem linii wiodącego instrumentu. Chodzi tylko o cierpliwe i skupione wyczekanie momentu, w którym owo dopełnienie może się ujawnić. Tutaj nie zapomina się ani o jednej nucie, która została zagrana.
Ponadto błyskotliwość. Dresser i Uitti dysponują niewiarygodną wręcz pomysłowością, która – w połączeniu z szybkością ich reakcji – nie pozwala nam na chwilę nawet uciec od muzyki. Do tego wirtuozeria. Z jednej strony specyficzne – uzyskiwane za pomocą serii uderzeń dłońmi w struny – glissanda Dressera, z drugiej technika grania na wiolonczeli dwoma strunami w jednej ręce, która czyni z wiolonczeli polifoniczny instrument, mogący utrzymywać akordy.
Stoją za tym lata eksperymentów Dressera w bardzo zróżnicowanych formułach (od kwartetu Anthony Braxtona przez kompozycje z płyty Banquet, po solowe projekty takie jak Invocation) oraz akademickie wykształcenie Uitti (gościnna profesura w konserwatorium Oberlin rok wcześniej, wykonania utworów György Ligetiego czy Mortona Feldmana, współpraca z Johnem Cagem, Iannisem Xenakisem ale i Elliottem Sharpem, lata pracy nad techniką grania dwoma smyczkami).
Nie powinniśmy się jednak martwić o to, że duety te są zagrane z konserwatoryjną sterylnością. Jest raczej na odwrót: to szorstka, ekspansywna i zadziorna muzyka. Bez chwili wytchnienia. Nawet wtedy, gdy jest cicha.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.