Corridors & Parallels
Dostałem po nosie. Nie, nie od jakiegoś dresowca, ale od muzyki. A w zasadzie od samego siebie. Podchodziłem do tej płyty jak pies do jeża. Bo to i syntezatory, których we free jazzie nie lubię za bardzo. Bo to i David S.Ware, który jak dotychczas nie wzbudził większego mojego zainteresowania. Jednak "Corridors & Parallels" jest płytą ze wszechmiar godną zainteresowania.
Ciekawe, lekko tajemnicze aranżacje, na których swe piętno odcisnął przede wszystkim grający na syntezatorach Matthew Shipp, niebanalne wykorzystanie kontrabasu przez Williama Parkera i wiecznie zmienny rytm realizowany przez Guillermo E. Browna. Kwartet Davida S.Ware'a zmienił swe oblicze. Dotychczas jego muzykę odbierałem w kategoriach jeszcze jednego, dobrego, bo dobrego, ale jednego z wielu zespołów grających free jazz, w zasadzie nie wnoszącego niczego do tej muzyki. Rezygnacja z fortepianu i wprowadzenie syntezatorów dało tej muzyce drugi, czy trzeci już oddech. Przeniosło free jazz do muzycznej psychodelii, skrzącej się niezliczoną ilością barw.
Jest w tej muzyce siła, z której wyrosła, siła improwizacji; jest również świadomość mijających czasów. Tego, że granie przez 40 lat tej samej muzyki, jest jej stagnacją, że kojarzenie słowa "awangarda jazzowa" z takim właśnie, skostniałym free jest uzasadnione jedynie historycznie. Jednak czasy się zmieniają. Najwyższa pora grać inaczej. I David S. Ware ze swoimi kolegami próbuje inaczej grać, czyniąc to niebywale udanie.
Jes też ta płyta pewną odpowiedzią na rolę, czy też udział brzmień syntetycznych w jazzie. Niewiedzieć czemu do dziś często pokutuje schemat, że jazz i syntezatory (pomimo kilku wspaniałych przykładów, na genialne ich połączenie) to nie jest dobry zestaw. Ot, do wykorzystania w fusion, w nu jazzie itp. Nurty wywodzące się z awangardy lat 60. niezbyt często przedstawiały pozytywne przykłady na istnienie syntezatorów w jazzie. Być może jednak wszystko zależy od muzyków. Tutaj instrumenty te wykorzystuje Matthew Shipp, jeden z ciekawszych pianistów na współczesnej jazzowej scenie. Pozostali muzycy również należą do czołówki. Może zatem wszystko jest kwestią jedynie umiejętności?
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.