Kiedy rozmawia się z Billem Frisellem można odnieść wrażenie, że po drugiej stronie siedzi ktoś, kto dopiero zaczyna swoją muzyczną karierę. Nie ma gotowych odpowiedzi na każde pytanie - a przecież przez ponad cztery dekady jego aktywności, odpytano go chyba z każdego aspektu jego dsiałalności. Jest bardzo skromny - jakby obok wszystkiego, co dotyczy jego kariery. Kiedy gratuluję mu piątej w karierze nominacji do Grammy dziękuje, ale zaraz dodaje, że właściwie sam nie rozumie zasad tego plebiscytu.