Joey Alexander - cudowne dziecko jazzu - gościem Wyntona Marsalisa

Autor: 
Redakcja

Co łączy Herbiego Hancocka, Tony’ego Williama, śpiewaka Andy’ego Beya, wspaniałą pianistkę Mary Lou Williams czy kornecistę Bixa Biederbecka. Oczywiście to muzycy jazzowi, ale zapisali się także jako cudowne dzieci, których talent odkryty został na długo zanim uzyskali pełnoletniość.

Świat jazzu jest pełen takich olśniewających talentów. Nie wszyscy są tak znani jak ci wymienieni, ale kiedy pojawiają się na świecie robi się o nich przynajmniej przez chwilkę bardzo głośno. Tak było z włoskim saksofonistą Francesco Cafuso, który jako 11 latek zagrał u boku Franco d’Andrei, wcześniej z Sergio Salvatore pianista, który zanim był w stanie dobrze wspiąć się na stołek grywał z CHickiem Coreą duetowe koncerty albo z Eladarem Djangirovem, który z kolei jako 12 latek stał się  najmłodszym uczestnikiem słynnego cyklu piano Jazz prowadzonego w latach 1918-2013 przez nieocenioną Marian McPartland.

Dziś świat jazzu ma nowego małego bohatera. Jest nim urodzony w Balii w Denpasar, pianista Joey Alexander. Zdumiewająca jest informacja, że mając lat 6 był w stanie zagrać Monkowskie „Well YOu Needn’t”, a także inne standardy z płytowej kolekcji ojca. Dzisiaj Joey ma lat niespełna 12, dysponuje nieskazitelną techniką, i jak twierdzą wielcy z Herbie Hancockiem na czele, także głębokim instynktem improwizatora, dla którego zagrał w siedzibie UNESCO koncert. Przyznaje się też do miłości do muzyki Monka, Billa Evansa, Johna Coltrane’a, admiracji dokonań Milesa Davisa, CLifforda Browna i Lee Morgana i może pochwalić swoją pierwszą autorską płytą, którą wydała mu brooklyńska oficyna wydawnicza Motema Music.

W październiku do listy swoich osiągnięć będzie mógł dopisać kolejne. 23 i 24 października stanie na deskach nowojorskiej Town Hall jako gość specjalny Lincoln Center Jazz Orchestra i Wyntona Marsalisa podczas koncertu poświęconego, a jakże, Theloniousowi Monkowi. 

Tagi: