Recenzje

  • Live at the Kerava Jazz Festival

    Losy Henry'ego Grimesa są przedziwne, myślę jednak, że nie jest to miejsce na ich przedstawianie. Przede wszystkim, by uchronić wszelkich potencjalnych słuchaczy od próby poszukiwań odpowiedzi na głupie skądinąd pytanie: jak taki "dziadek", po takich przejściach, gra? Jak gra to słychać, a pytanie pozostaje głupim. Tyle, że przy nieznajomości całej otoczki, pozostaje głupim w dwójnasób.

  • Perpetuum Immobile

    Nie jest trudno znaleźć płytę, o której można by napisać, że jest połączeniem muzyki poważnej i jazzowej. Przecież wszyscy znają takie pomysły Keitha Jarretta, Uri Caine’a czy Jacquesa Loussiera. Można się jednak zastanawiać, czy płyty takie nie są prostym połączeniem tych dwóch różnych rodzajów muzyki. Właśnie: tych dwóch różnych tradycji. Zazwyczaj projekty takie skonstruowane są w oparciu o schemat: trochę jazzu i trochę klasyki.

  • Yatoku

    Płyta tria naszych ukraińskich braci wspomaganych przez Niemca jest przykładem na to, że niemal wszystkie koncerty winny się ukazywać na płytach. Na koncercie tria Jurija Jaremczuka, Marka Tokara i Klausa Kugela byłem. Oglądałem. I...? Powiem tak: w natłoku innych koncertów Pierwszej Krakowskiej Jesieni Jazzowej, koncert ten przeszedł niemal bez echa. 

  • Achtung

    Zasadniczo, sam termin ’muzyka elektroniczna’ nie powinien nam mówić wiele na temat tego, w jaki sposób instrumenty elektroniczne są wykorzystywane przez muzyka. Jak wiadomo jednak, określenie to sprawdza się na co dzień i na ogół wiemy czego się spodziewać np. po radykalnym „elektro”. To, co robi na syntezatorze analogowym Thomas Lehn idzie jednak pod prąd wyobrażenia, do czego może dziś służyć elektronika.

  • Symmetries

    Barry Guy to bezwzględnie jeden z najwspanialszych wizjonerów, a jednocześnie wirtuozów kontrabasu w nowoczesnej muzyce jazzowej. Prawdę mówiąc, z tym jazzem to lekka przesada, bowiem jazzu jako takiego muzyk ten nigdy nie grał.

  • Cosmic Lieder

    Raz na jakiś czas spotykamy znajomych, których dawno nie widzieliśmy, spędzamy z nimi pół dnia i nocy, a następnego ranka głowa dziwnie się zachowuje. Taka głowa wymęczona pewne rzeczy znosi źle. Szczególnie niemiłe dla tej głowy są: wysokie tony, nagromadzenie dźwięków, szmery, zgrzyty, krzyki, przeciągane jednostajne chropowate nuty, nagłe zmiany tempa, połamane harmonie, chaotyczne kompozycje. Na wszystkie te bodźce biedną głowę naraziły kosmiczne pieśni. A mimo to wytrzymała i chociaż ledwo tego dnia pracowała, wciągnęła się całkiem.

  • 34th N Lex

    O płytach Randy'ego Breckera można by właściwie milczeć. Fanom trębacza opisy odczuć z nimi związanych nie są szczególnie potrzebne. Brać to wierna i niedająca się byle czym zastraszyć. 

  • Pathways

    Oktet stworzony przez Hollanda na bazie jego kwintetu (Potter, Eubanks, Nelson, Smith), istniejącego od 2001 roku, jest - jak podpowiada sam Holland - zainspirowany pracą mniejszych składów Duke’a Ellingotna. Rozszerzenie zespołu (co ważne: o muzyków, którzy są członkami Dave Holland Big Band) miało dać narzędzia do malowania instrumentami dętymi – w ten sposób Duke aranżował swoje małe składy, stwarzając wrażenie, że mamy do czynienia z całą orkiestrą.

  • Phonic Juggernaut

    Debiut! I to debiut oczekiwany. Greg Ward, chicagowsko-nowojorski saksofonista, znany był od pewnego czasu z gry w chicagowskich formacjach takich jak blink., Loose Assembly czy Broken Things, debiutuje w formule tria. Młody muzyk miał już okazję zagrać na jednej scenie razem z takimi kolosami jak Von Freeman, Fred Anderson czy Al Jarreau. Polskiej publiczności może być natomiast znany z gry w Loose Assembly oraz People Places and Things, zespołami dowodzonymi przez Mike'a Reeda, z którymi koncertował podczas festiwalu Made In Chicago w Poznaniu.

  • Goldberg Variations / Variations

    O tej płycie krążyły pogłoski już od jakiegoś czasu. Młody i wyśmienity pianista, zresztą trochę już poznany przez polską publiczność, Dan Tepfer, nagrał Wariacje Goldbergowskie Jana Sebastiana Bacha. Zresztą nie on pierwszy z grona jazzmanów zmierzył się z tym jednym z najważniejszych dzieł europejskiej kultury muzycznej. Ale takie informacje zawsze budzą zaciekawienie, zawsze trochę podnoszą temperaturę. Tak było, gdy w 1989 r.

  • Prolegomena

    No i mamy debiut. Prawda nie gorący, nie taki sprzed chwili, bo płyta „Prolegomena” jest już na sklepowych półkach jakiś czas. Zdążyła się także już całkiem sporej liczbie słuchaczy spodobać. Byli już nawet wśród nich tacy, którzy okrzyknęli jej autora wschodzącą gwiazdą młodej polskiej trąbki, a jego twórczość odnoszą do Davisowskiego „Windą na szafot”. Mocne konotacje, nie ma co!

  • New History Warfare Vol.2: Judges

    Przełom grudnia i stycznia to czas bardzo owocny dla muzycznych poławiaczy... Prawie każda redakcja muzyczna układa bowiem swój ranking najciekawszych, najlepszych płyt roku. Niektórzy, nieco spaczeni, jak niżej podpisany, przeglądają rankingi wszelkie pod jednym kątem: gdzie jest jazz?

  • Miniatures

    Tym razem bez wstępów i omówień. O braciach Olesiach pisałem wystarczająco dużo. Natomiast jeśli chodzi o ich płytę "Miniatures", to serce rośnie, słysząc jak równy, przemyślany i spójny koncepcyjnie materiał muzyczny ona zawiera. Chce się wciąż na nowo włączać tę płytę i nie dlatego, że grają polscy muzycy, i nie dlatego, że słuchając Olesiów powraca wiara, że można mimo miejsca zamieszkania grać na prawdziwie wielkim światowym poziomie.

  • Dividuality

    Dla współczesnej muzyki improwizowanej nazwiska: Parker, Guy i Casserley od lat pozostają czymś w rodzaju ostatecznych drogowskazów. Na omawianym albumie Brytyjczycy kontynuują swe poszukiwania dotyczące ingerencji urządzeń elektronicznych w proces improwizacji i przenikania się dwóch, pozornie wrogich sobie obszarów estetycznych: akustycznego i elektronicznego.

  • Fever Bed

    Tym razem będzie o muzyce dość trudnej w odbiorze, ale można rzec, że umiłowanie do trudnych dźwięków lider tria wyniósł z domu - Joe Maneri, jego ojciec, nie rozpieszczał nas swingowymi melodiami, a interpretacje standardów prezentowane przez niego, są tak dalekie od oryginałów, że wydają się być własnymi kompozycjami lidera.

Strony