Recenzje

  • Radio Music Society

    W 2010 roku mieliśmy „Chamber Music Society”, teraz, po prawie dwóch latach, mamy kolejną odsłonę muzycznego stowarzyszenia, tym razem radiową. „Radio Music Society” jest pewnie jedną z najbardziej oczekiwanych płyt pierwszego kwartału tego roku. Zapowiedziana jakiś czas temu, a wydana teraz, ma szansę stać się krążkiem, który w jakiś sposób podzieli środowisko jazzfanów.

  • Contemporary Quartet plays music of Bacewicz, Kisielewski, Komsta, Lutosławski, Penderecki

    Wydarzenie. Zanim jeszcze płyta ta się ukazała, stała się już legendą, wydarzeniem właśnie. Legend się nie recenzuje. One się nie poddają recenzjom. Przeczytajcie zatem jedynie kilka luźnych refleksji, jakie pozostawia we mnie słuchanie tej płyty. Dlaczego wydarzenie? Bowiem, to pierwsze od trzydziestu lat sięgnięcie po muzykę Krzysztofa Pendereckiego i wykorzystanie jej jako materiału do jazzowego przetwarzania.

  • Accelerando

    Gdyby ktoś spytał mnie dlaczego słucham najchętniej właśnie współczesnego jazzu, zamiast odpowiadać, włączyłbym tę właśnie płytę. Gdyby ktoś spytał mnie od jakiego albumu zacząć swoją przygodę z jazzem, również wskazałbym nowe nagranie Iyera. Być może nawet zapytany o godzinę, odparłbym: "Accelerando".

  • Delirium

    Ma w sobie coś z Erika Dolphy'ego, Olivera Lake'a, wczesnego Archie Sheppa i Thomasa Chapina. Pochodzi z Izraela, od 1991 roku mieszka w Nowym Jorku. Grywa jazz, grywa free, ale... z drugiej strony jest jednym z filarów Gogol Bordello, wielonarodowościowej komandy grającej wszystko co się da, wymieszane w bałkańsko-cygańsko-ukraińsko-bliskowschodnim sosie podszytym dubem, punkiem, reggae i nie wiadomo czym jeszcze. 

  • Nine Fragments: Dempa

    Niezwykłe trio: łączona głównie z mniej lub bardziej konwencjonalnym jazzem Aki Takase na fortepianie, związany z muzyką współczesną Aleks Kolkowski na skrzypcach, eksperymentujący z elektroniką perkusista Tony Buck.

  • Footsteps of Four Fathers

    Kiedy szeregi wielkiego koncernu opuszcza muzyk słynny, wpływowy i do tego jeszcze znakomity, w naturalny sposób rodzą się pytania o przyczyny, a całość zdarzenia obrasta z czasem najróżniejszymi częstokroć plotkarskimi hipotezami. Tak też było, kiedy odchodził z Columbii jeden z członków słynnego klanu Marsalisów - Branford. 

  • Acrobat: Music For, And By, Dmitri Shostakovich

    Sarkazm, groteska, humor, elegancja, dysonans, spokój, wściekłość. Wszystko to na raz sprawiło, że twórczość Dimiti Szostakowicza może jawić się jako wielki paradoks. Wiemy w jakich czasach przyszło żyć i tworzyć rosyjskiemu kompozytorowi. Wiemy jak po swojemu zmagał się z polityką kulturalną Stalina, ile ryzykował, ile ze swoich niepokojów i ludzkiej tragedii przeniósł na papier nutowy, mając nadzieję, że być może właśnie tam będzie bezpieczny od szalejącego wokół terroru i zbiorowej paranoi. Nie zawsze był.

  • Threnody for the Victims of Hiroshima / Popcorn Superhet Receiver / Polymorphia / 48 Responses to Polymorphia

    Jonny znalazł w ogrodzie liść. Zabrał go do domu, odrysował jego kształt i widoczne na nim żyłki. Uzyskany obraz przełożył na zapis nutowy. Zrobił tak, bo 40 lat wcześniej jego idol wykonał podobny, choć wielokrotnie bardziej radykalny eksperyment muzyczny: grupie pacjentów szpitala psychiatrycznego podpiął elektrody monitorujace prace mózgu i włączył im jeden ze swoich utworów. Otrzymany wynik w postaci wykresu potraktował jako podstawę do kolejnej kompozycji.

  • Dreamland

    Za sprawą swojej wersji cohenowskiego przeboju „Dance me to the end of love” dość popularną stała się francuska piosenkarka Madeleine Peyroux. Mało kto jednak wie, że nie była wówczas nowym zjawiskiem na jazzowej scenie, lecz pojawiła się po raz pierwszy (w płytowej wersji) już w roku 1996 i to w dodatku w otoczeniu gwiazd, co jeszcze dziwniejsze - w dużej mierze związanych z otoczeniem Johna Zorna.

  • The Same River, Twice

    Led Zeppelin onegdaj śpiewał, żeby zdjąć czapkę przed Royem Harperem. Panie i Panowie - czapki z głów przed Myrą Melford. Miałem kiedyś niewątpliwą przyjemność zrecenzować dla <EMD> album "Above Blue" wydany przez Arabesque. Niestety w odwrotnej kolejności trafił do mnie pierwszy album zespołu 'The Same River, Twice'. A w zasadzie dlaczego niestety...? Chciałbym, aby takich niestety było więcej.

  • The Mole People

    Mi się ta płyta podoba. Ze wszystkimi jej niedociągnięciami. Podoba mi się gra pianisty Michała Wierby, podoba mi się brzmienie trąbki Piotra Schmidta. Podoba mi się miejscami gra kontrabasisty Michała Kapczuka. Podoba mi się nastrój kompozycji. Nad całością czuwa doświadczony saksofonista Piotr Baron.

  • Live in Japan

    Zostaniecie przenicowani. Wywinięci na lewą stronę. Spotkacie się z burzą. Z cyklonem. Huragan zmiecie Was z powierzchi ziemi. Duet Brotzmann-Toyozumi nie ma zmiłowania dla uszu. Rozpoczyna od trzęsienia ziemi, a potem zwiększa napięcie. 

  • Soul Night Live!

    Willis "The Gator" Jacskon - saksofonista tenorowy zapamiętany przez jazzowych kronikarzy jako przedstawiciel jazzu szczególnie silnie zakorzenionego w bluesie i rhythm&bluesie. Nagrywał od lat 50., a przynajmniej z tamtego okresu pochodzi najwcześniejsze rejestrowane przez jazzowe leksykony nagranie, tak na marginesie. wydane przez chicagowska firmę Delmark.

  • The Living Music

    24 kwietnia 1969. Studio Rhenus, Niemcy. Spotkali się wówczas: Alex von Schlippenbach, Peter Brötzmann, Michel Pilz, Manfred Schoof, Paul Rutherford, Han Bennink, Buschi Niebergall oraz Fred Van Hove. Dzięki temu spotkaniu powstały dwa klasyki: "Nipples" kwartetu Brötzmanna oraz "Living Music" septetu  Schlippenbacha (bez Van Hove'a).

  • Family

    Wesołe rodzinne granie. Jazz z Tel Awiwu, ale całkiem amerykański. Przemiłe rodzeństwo zaprasza do odprężającej zabawy. Dwa saksofony i trąbka, w towarzyszeniu pianisty, świetnej sekcji i wyśmienitego wokalu zawirują nami tanecznym goroove’em oraz zaskoczą big-bandowymi aranżacjami.

Strony