Przeczytaj

  • The Distance

    Michael Formanek, muzyk związany z nowojorską sceną jazzową, ma na swym koncie kilkanaście sygnowanych własnym nazwiskiem wydawnictw. Jednak jego najnowszy autorski album „The Distance” niesie ze sobą nową jakość. Bowiem po płytach nagrywanych w kameralnych składach, jak choćby w ostatnich latach w gwiazdorskim kwartecie z Timem Berne'm, Craigiem Tabornem i Geraldem Cleaverem, zmierzył się z wyzwaniem zestawienia ze sobą aż 18 głosów. Tak powstał Ensemble Kolossus, w którego składzie znalazła się czołówka współczesnej awangardy jazzowej – m.in.

  • BOOT!

    Wydawniczej ofensywy Matsa Gustafssona ciąg dalszy. Szwedzki saksofonista w tym roku nie daje słuchaczom wytchnienia i trzeba przyznać, że w większości pozycje pod którymi zdążył się podpisać trzymają wysoki poziom. Przede wszystkim należałoby wymienić projekt Fire! Orchestra, który z początkiem roku zaatakował uszy jazzowych fanów z siłą i intensywnością bomby wodorowej.

  • Spark

    Czasami zdarzają się albumy, których trzeba posłuchać, po to choćby, żeby przywrócić w sobie zdrowe odruchy i umiejętność zachowania proporcji w sądach. Wpadają nam w ręce nieprzebrane ilości płyt. Z czasem coraz trudniej sprostać naszym oczekiwaniom i często zdarza się, że patrzymy na nie o wiele bardziej surowo niż na to zasługują.

  • Opowiem Wam historię swoją, nie będzie o Fryderykach - Mikołaj Trzaska w Pardon To Tu

    Przed Teatrem Polskim w środę zebrał się tłum. W sporej części złożony z wyfiokowanych ludzi showbiznesu. Przyjechali uczestniczyć w święcie, które co prawda mało kiedy odzwierciedla to, co dzieje się na rynku muzycznym, rzadko jest odbiciem tego, co najważniejsze, a jeszcze rzadziej skutkuje dla laureata czymś więcej niż satysfakcją z posiadania figurki w salonie, ale jednak święcie.

  • The Future Starts Now

    Druga płyta jest najważniejsza. Po udanym debiucie oczekiwania słuchaczy rosną, materiał nie może być przecież równie dobry. Musi być zwyczajnie lepszy, a przy tym dający się łatwo odróżnić od pierwszego zbioru. Panowie z Confusion Project, nagrywając swój drugi album – „The Future Starts Now”, udowodnili, że doskonale znają „zasadę drugiej płyty”. Stworzyli album staranny i melodyjny, ale też ciekawy i bardzo rozwojowy.

  • Emily’s D+Evolution

    Piąty album Esperanzy Spalding grubą kreską odcina się od dotychczasowej twórczości, tej najpopularniejszej jazzowej artystki młodego pokolenia. Zmianie uległa nie tylko muzyczna strona Esperanzy. Również jej wizerunek uległ kompletnej transformacji: wzorzyste dziwaczne stroje, grube kolorowe oprawki zerówek, głowa cała w drobnych warkoczykach – prawdziwy, ponadhipsterski ekscentryzm.

  • Gefion

    Album „Gefion” Jakoba Bro to pierwsza płyta dla ECM, na której pełni on rolę lidera. Wcześniej towarzyszył w sesjach dla monachijskiej oficyny m.in. Paulowi Motianowi czy Tomaszowi Stańce, ale i wydał dziesięć autorskich płyt we współpracy z wytwórnią Loveland Records. Na „Gefion” z Duńczykiem grają Thomas Morgan – muzyk, z którym już przy okazji kilku własnych albumów się spotykał – a także legenda norweskiej perkusji Jon Christensen. 
     
  • Ad Rem

    Kiedy zastanawiałem się nad tym, jak zacząć recenzję drugiej płyty ELMY, dosyć długo nie mogłem znaleźć słów, które choć w minimalnym stopniu oddawałyby sedno muzyki polsko-fińskiego kwartetu. “Ad Rem” będące drugą odsłoną tego projektu, skłoniło mnie do przemyśleń na temat istoty improwizacji i jej postrzegania. Kontekst ten, jak sądzę, jest kluczowy dla zrozumienia oryginalnego zamysłu twórczego następcy “Hic Et Nunc” wydanego przez słowacką wytwórnię Hevhetię.

  • Ab Baars Trio i Ig Henneman w Pardon To Tu - jazz nie dla idiotów.

    Jest lepiej, może nie najlepiej, ale jednak lepiej. Widać dobrą zmianę, i co ważne, zmianę nie zadekretowaną, ale oddolną. Na koncercie Aba Baarsa, jego tria i duetu z Ig Henneman było znacznie więcej ludzi niż przy poprzednim pobycie artysty w Warszawie. To dobry znak. Ci którzy nie byli żałować powinni, choć wiadomo raczej, że muzyka Baarsa nie jest na tyle atrakcyjna, aby wyciągnąć z domu tłumy. Nie jest pod nóżkę, nie ma charakteru ludycznego kiwadełka, ale też nie dotyka minimal music i nie wpisuje się w przestrzenie elektroniczne.

  • When You Wish Upon A Star

    Bez krygowania się powiem, że jest mi z Billem Frisellem po drodze. Raz bardziej, raz mniej, ale przeglądając dotychczas wydane płyty pana Williama i odkurzając w pamięci wysłuchane koncerty na nowo uświadamiam sobie słabość do jego muzyki. Ilekroć więc objawia się jego nazwisko czy to w roli lidera, czy gościa czuję miłe podniecenie i chciał nie chciał, wyświetla mi się niemal automatycznie pytanie co tym razem usłyszę . Szczerze powiedziawszy zastanawiam się dlaczego tak się dzieje.

  • Stretch Music

    Najnowszą płytę Christiana Scotta sądzę należy wpisać w nurt albumów próbujących redefiniować współczesne pojęcie jazzu w sposób, jaki zasugerowali wcześniej Robert Glasper czy Esperanza Spalding. Stretch Music w istocie jest o tym jak można rozciągnąć muzykę, pozostając w obrębie bardzo szerokopojętej estetyki jazzowej.

  • A Cosmic Rythm With Each Stroke

    Słuchając tego nagrania mam to naiwne - i tak bardzo przyjemne - uczucie, że jestem jego jedynym odbiorcą. Siedzę w pracowni, w której Vijay i Wadada pozwolili mi podsłuchiwać się przy pracy. Pracy, bo to nie jest muzyczna zabawa - spotkanie po latach mistrza i ucznia (przed dekadą Iyer był pianistą Golden Quartet Leo Smitha). Duet miał przed sobą do wykonania konkretne zadanie: stworzyć koncert do wystawy monograficznej indyjskiej graficzki i poetki Nasreen Mohamedi. Jesteśmy tu więc we czwórkę: Nasreen, Wadada, Vijay i ja.

  • Threeism

    Zmiana warty, która powoli następuje na gdańskim poletku jazzowym, jest coraz lepiej widoczna na zewnątrz. W ostatnich miesiącach pojawiło się kilka bardzo dobrze przyjętych debiutów grup takich jak Kamil Piotrowicz Quintet, Algorythm czy w końcu Quantum Trio, których nareszcie wydany album Gravity okazał się być czarnym koniem podsumowania 2015 roku na portalu polish-jazz, gdzie otrzymał zaszczytny tytuł debiutu roku.

  • Piotr Lemańczyk Quart-er i Jachna/Tarwid/Karch na zakończenie zimowej edycji Festiwalu Jazz Jantar 2016

    Z perspektywy tego, co działo się podczas świeżo zakończonej marcowej edycji Festiwalu Jazz Jantar można dojść do wniosku, że na gdańskich muzyków spłynęła fala artystycznych spełnień. Motywem przewodnim całego weekendu były prezentacje muzyki „chłopaków z naszego miasta” i od projektu Dominika Bukowskiego ze znakomitym Amirem ElSaffarem poczynając, przez jubileuszową sobotę Mikołaja Trzaski, na Piotrze Lemańczyku i jego Quart-er kończąc, koncert każdego z nich był dowodem na osiągnięcie pewego ustalonego progu na twórczej drodze.

  • Trzaska 50: Festiwal Jazz Jantar

    Gdzie jeśli nie we Wrzeszczu i kiedy, jeśli nie podczas Festiwalu Jazz Jantar miałaby zaistnieć taka historia? Cudze chwalimy, ale i swoje znamy bardzo dobrze. Podczas gdy dwa tygodnie wcześniej w Warszawie odbyła się rocznicowa feta na cześć Petera Brötzmanna, gdański Żak na nie mniej uroczystą okoliczność zorganizował jednemu z najbardziej zasłużonych „chłopaków z naszego miasta” nie mniej ciekawą imprezę.

Strony