Simon Nabatov

Simon Nabatov – apetyt na muzykę

Znakomity pianista, kompozytor i aranżer. Tak napisać można przynajmniej o 50 współczesnych muzykach z Europy. Co więc trzeba zrobić, żeby zasłużyć na bardziej wyrafinowane określenia? Odpowiedź na to pytanie przynosi biografia Simona Nabatova – pianisty, który, pomimo że kończy dziś 63 lata nadal tryska kompozycyjną świeżością i jest prekursorem we współczesnej muzyce jazzowej.

Luminous

Tak się składa, że o “Luminous” mam okazję pisać na dzień przed  urodzinami Simona Nabatova. Z pewnością jest to postać niedoceniona, o której za mało pisze się na łamach różnorakich serwisów internetowych i która na toasty jak najbardziej zasługuje. W prasie raczej nie ma, co szukać jakichś wzmianek. W tym przypadku wielkiego wyboru zresztą i tak nie ma, zatem i na artykuły o Nabatovie niespecjalnie można liczyć.

Free Reservoir

Pewnego styczniowego dnia w 2016 roku, w nowojorskim studio nagraniowym Reservoir, spotkali się reprezentanci rosyjskiej i amerykańskiej sceny szeroko pojętego free jazzu. Potrzebowali zaledwie jednej sesji, żeby zarejestrować materiał na płytę, która ukazała się we wrześniu zeszłego roku nakładem świetnej, ale niedocenianej wytwórni Leo Records. Teraz mamy okazję wsłuchać się w to, co wyimprowizowali pianista Simon Nabatov, basista rodem z Nowego Jorku Max Johnson oraz perkusista Michael Sarin.

Projections

Album „Projections” to rezultat pierwszego wspólnego występu Simona Nabatova i Marka Dressera. Ci wytrawni improwizatorzy mają za sobą nagrania i koncerty z gigantami świata jazzu. Ich koncert w kolońskim Lofcie, wydany przez wytwórnię Clean Feed, w pełnej krasie prezentuje ich wielką wyobraźnię muzyczną i artystyczną empatię.

Perpetuum Immobile

Nie jest trudno znaleźć płytę, o której można by napisać, że jest połączeniem muzyki poważnej i jazzowej. Przecież wszyscy znają takie pomysły Keitha Jarretta, Uri Caine’a czy Jacquesa Loussiera. Można się jednak zastanawiać, czy płyty takie nie są prostym połączeniem tych dwóch różnych rodzajów muzyki. Właśnie: tych dwóch różnych tradycji. Zazwyczaj projekty takie skonstruowane są w oparciu o schemat: trochę jazzu i trochę klasyki.

Walk Song

Byłby czasy kiedy płyta „Walk Song” wywoływała dyskurs pomiędzy entuzjastami międzynarodowych projektów braci Olesiów, a adwersażami poczynań, w których do każdego nowego nagrania jako goście zapraszani są wyśmienici, ale co i raz inni zagraniczni muzycy.