Shanir Ezra Blumenkrantz

MazzSacre +/-

Jerzy Mazzoll należy do grona tych muzyków, którzy lubią inicjować nowe pomysły, a projekty i ich zamysł tworzyć niemal od zera. Polski klarnecista nie musi się trzymać kurczowo obranej stylistyki czy formy. Nie widzi też potrzeby, by szukać bezpiecznej artystycznej przystani. Najświeższym dowodem tego stanu rzeczy jest jego najnowsza płyta nagrana pod szyldem MazzSacre.

Katowice JazzArt Festival ogłasza program 4. edycji

Mimo młodego stażu Katowice JazzArt Festival wyrobił sobie markę i trwałe miejsce na mapie kulturalnych wydarzeń na Śląsku i w kraju. Rozrastający się z roku na rok, coraz chętniej sięgający po prawdziwe legendy, odważniej patrzący w rejony okołojazzowe. W poprzednch edycjach, w różnych miejscach Katowic, zagrali m.in. Polar Bear, Roberto Fonseca, Eric Truffaz, Neil Cowley czy Jan Garbarek.  Festiwal właśnie ogłosił tegoroczny program.

Adramelech: Book of Angels vol. 22

Kolejny zbiór kompozycji Johna Zorna z serii "Books of Angels", słusznie opatrzony nazwą biblijnego demona Adramelecha, został wykorzystany przez jeden z najbardziej kreatywnych bandów nowojorskiej, awangardowej sceny muzycznej. Zion80 - radykalny "po zornowsku",  dynamiczny mocą afrobeatu, improwizujący z polotem. Tak brzmi muzyka żydowska XXI wieku.

Jeden Dzwięk, tysiąc brzmieniowych splotów! Jerzy Mazzoll i Shanir Ezra Blumenkrantz w warszawskiej Mandali

Bez świateł, kampanii promocyjnych i pozamuzycznej idei przewodniej w niedzielny wieczór w warszawskim klubie Mandala wystąpił Jerzy Mazzoll. Tak, tak najstarszy brat w rodzinie Mazolewskich, ten znacznie ważniejszy, choć nie tak popularny. Nie sam wystapił, ale razem z amerykańskim kontrabasistą Shanirem Ezrą Blumenkrantzem, tym samym, który nie raz grywał na Festiwalu Kultury Żydowskiej na krakowskim Kazimierzu i także ten, który przed dekadą niemal odwiedził kilka miejsc w Polsce w towarzystwie saksofonisty i trębacza Daniela Cartera.

Daniel Carter - Chinatown

Tę formację mieliśmy okazję słyszeć podczas mini trasy koncertowej w listopadzie 2003 r.  Było to ciekawe doznanie, ponieważ nadarzyła się tym samym okazja posłuchać muzyka, którego popularność w Polsce jest odwrotnie proporcjonalna do estymy, którą darzą go choćby William Parker czy Matthew Shipp.