Michał Wróblewski jest pianistą „po Katowicach”. Grał na „wielu festiwalach jazzowych”. Zdobył bardzo dużo nagród na konkursach dla muzyków jazzowych. Myślę, że to wystarczy, żebyśmy zaczęli traktować poważnie tego muzyka. A! Jeszcze dobrze byłoby wymienić, z kim grał, ale akurat tego w biografii artysta nie wymienił, choć wiadomo, że z wieloma bardzo znanymi muzykami jazzowymi.
Obowiązkowy, typowy pierwszy akapit mamy odhaczony, muzyk jest poważnego kalibru, a recenzja zaczyna wyglądać profesjonalnie.
W sobotę 25 stycznia w poznańskim klubie Blue Note wystąpił Michał Wróblewski ze swoim trio. Obok lidera zagrali Michał Jaros na kontrabasie i Paweł Dobrowolski na perkusji. Wszyscy muzycy, chociaż młodzi, mają w dorobku już wiele indywidualnych osiągnięć. Także wspólnie, pod szyldem „Michał Wróblewski Trio”, idą do przodu jak burza.
Dobrze jest znaleźć się jesienią z powrotem w gdańskim Żaku, na kameralnym festiwalu, który potrafi wypełnić siedzibę klubu po brzegi. Drugiego wieczoru na Jazz Jantarze głośne nazwiska dwóch amerykańskich trębaczy - Dave'a Douglasa i Terence'a Blancharda - były dokładnie tym, czego spragnieni żywej muzyki na wysokim poziomie trójmiejscy fani potrzebowali. O rasowy jazz tu szło, i taki właśnie otrzymaliśmy.