MPS

Jazz-rock z Niemiec nie ma się czego wstydzić – Vol. 2, czyli krótka wizyta w MPS

Pierwsza część artykułu chyba dobitnie pokazała, że niemieckie fusion - jak zresztą i niemiecka muzyka w ogóle - nie ma żadnych powodów do wstydu i kompleksów. Część druga może już tylko zawstydzić tych, którzy uważali się za znawców, a nie znali Association P.C., Wolfganga Daunera czy solowych płyt Don “Sugar Cane” Harrisa.

Jazz-rock z Niemiec nie ma się czego wstydzić – Vol. 1 czyli krótka wizyta w MPS

Hasło „jazz-rock” nieodłącznie wiąże się z USA i personami, które zdominowały ogólnie muzykę jazzową w lata 70 – Davisem, Coreą, McLaughlinem, Hancockiem, Zawinulem. Mało który z europejskich bandów czy artystów doczekał się wyniesienia na podobnie „encyklopedyczny” szczebel. Słusznie czy może jednak należy napisać historię od nowa, bo jakość artystyczna niektórych nagrań nie może zostać pominięta?

Call

Czasami mam wrażenie, że moja lubość w prezentowaniu i przypominaniu o datach zahacza o pewne zboczenie. Podkreślam kiedy materiał został nagrany, porównuję z innymi ówczesnymi. Ale nie robię tego absolutnie bez przyczyny. Przyczyna jest, i to ważna. Co prawda każda rzecz, każdy przedmiot może podobać się lub nie bez względu na kontekst. Jednocześnie w każdej gałęzi sztuki podkreśla się okresy, bo każdy okres to pewien styl. Wyznacza on trend, podkreśla nowe cechy charakterystyczne. Pozwala też odkryć i docenić innowatorów - tych, którzy wprowadzili coś nowego.

Jazzanova

Żywiołowość, barwy i rytmika muzyki latynoskiej to elementy, którym nie można się oprzeć. Jednocześnie pochodzące ze Środkowej i Południowej Ameryki style są na tyle elastyczne, że łatwo je ubrać w dowolny kostium, a więc i sprowadzić do rangi najbardziej przyziemnego popu. I nie ma w tym absolutnie nic złego – gorzej gdy artyści o dużych możliwościach zaczynają sami do tego typu uproszczeń dążyć. Pośród zalewu muzyki opartej na bossa novie, solowy album gitarzysty Ira Krisa to bardzo miłe zaskoczenie.

Man Of The Light

Kiedy zainteresowanie geniuszem Zbigniewa Seiferta zaczęło przybierać na sile, nadchodzić zaczęły również propozycje płytowe od wydawców zagranicznych. Po nagraniowy kontrakt ubiegały się m.in. dwie potężne firmy płytowe. Capitol Records z USA oraz założona  przez Joachima Ernsta Berendta MPS. Obydwie oficyny kusiły Seiferta jak mogły. Wybór był tym bardziej trudny, że zarówno jedna jak i druga oferowały niemal równorzędne profity i pozwalały realizować muzyczne koncepcje w takich składach, jakie samemu liderowi wydawały się najbardziej pożądane.

Niemiecki akcent Oscara Petersona

Dla muzyka takiego jak Oscar Peterson granice czy narodowości nie są kwestią szczególnie istotną. Styl, nazwisko, a nawet twarz tego Kanadyjczyka przeszły do historii jazzu ładnych kilka dekad temu. Mniej znany, a jakże ważny, jest niemiecki wątek jego biografii.