Miles Davis

Wallace Roney nie żyje.

COVID 19 nie oszczędza nikogo. Wczoraj podawaliśmy informacje o śmierci głowy rodu Marsalisów. Dzisiaj kolejna przykra informacja. 31 marca odszedł Wallace Ronney.

Był jednym z najważniejszych trębaczy jazzowych, a od początku lat 80. Także i podopiecznym wielkiego Milesa Davisa, za co zresztą bywał krytykowany. Był także gruntownie wykształconym muzykiem z dyplomami Berklee College of Music i Duke Ellington School.

We Are One

Omar Hakim wiadomo perkusistą znakomitym jest i basta. Grał wszędzie i chyba z każdym. Od Milesa Davisa i Weather Report przez Stinga, Dire Straits, Davida Bowiego, na Daft Punk na Madonnie skończywszy ostatnio nawet można będize usłyszeć go w powracającej na scenę po ćwierć wieczu Kate Bush. Brakuje tylko chyba współpracy z The Rolling Stones, ale poki żyje Charlie Watts na to się nie zanosi. I to tylko maleńki ułamek całej listy muzyków, którym zabezpieczał rytmiczne tyły. Bywały nagrania, w których te tyły zabezpieczał tak bardzo dobrze, że aż strach.

George Russell – filozofia czy poezja muzyki?

Żywa legenda, kompozytor, dyrygent i myśliciel – George Russell – wielka postać w światowym jazzie, więcej, w światowej muzyce. Jeden z nielicznych w tej dziedzinie wielkich kompozytorów, konceptualistów i teoretyków. Gdyby żył miałby dziś 96 lata. Przed laty dzięki uprzejmości  Patrycji Długoń magazyn Jazz & Classics miał szczęście opublikować wywiad z mistrzem, który podczas festiwalu w Moers obchodził  swoje 80. urodziny, który teraz chcielibyśmy przypomnieć.

The Complete Birth of the Cool nowe winylowe wydanie już w maju

Jest nieskończenie wiele znakomitych płyt, całkiem sporo wyspaniałych i nie mało wybitnych. Są jednak także albumy o znaczeniu fundamentalnym dla wizerunku jazzu na przestrzeni jego ponad 100 letniej historii. Do takich należy Davisowski The Birth Of The Cool.

Denny Zeitlin wspomina Milesa Davisa

Denny Zeitlin – można o nim śmiało powiedzieć, że choć w USA traktowany jest bardzo poważnie, to muzyk kryminalnie nie doceniony w Europie, a w Polsce praktycznie w ogóle nieznany. Jego muzyka nie przenika do radiowych rozgłośni, co nie dziwi, bo przecież jego sztuka nie jest ani modna, ani nie sprowadza się hipsterskich autoafirmacji, a jego jazz w takim rozumieniu fajności wcale fajny nie jest.

"Jedyne co mnie tak naprawdę interesuje to muzyka" - dziś 90. urodziny Cecila Taylora

Spośród wszystkich wielkich osobowości, jakie wydała muzyka jazzowa, chyba najtrudniej pisać o Cecilu Taylorze. I dzieje się tak wcale nie dlatego, że jego twórczość na przestrzeni lat jest słabo udokumentowana albo występują problemy ze zdobyciem nagrań. Nic z tych rzeczy. Decyduje o tym sama muzyka. Ani szczegółowy biogram, pisany przez skrupulatnego historyka, ani też okraszone anegdotkami opowiadanie nie odda zjawiskowości samej postaci Cecila Taylora, a tym bardziej wyjątkowości jego sztuki.

Kanon ze znakiem zapytania: „A Presentation of Progressive Jazz” Stana Kentona i „Miles Ahead” Milesa Davisa

Gdyby tak poszukać w listach „kanonicznych” jazzowych wydawnictw słynnych jazzowych orkiestr czy choćby owoców flirtu jazzu z sekcjami orkiestrowymi, pewnie w pierwszej kolejności padłyby odpowiedzi następujące: Duke Ellington, Count Basie, Dizzy Gillespie czy duet Miles Davis-Gil Evans. Zobaczylibyśmy odnośniki do albumów „Miles Ahead” bądź „The Birth Of The Cool” albo utworów „Caravan” czy „Manteca”. Pośród wielu interesujących dużych składów z oryginalnymi liderami, o których należałoby tym kontekście wspomnieć, jest orkiestra Stana Kentona.

Zagraj to jeszcze raz, Peter

Kilka lat temu, po koncercie w Pardon, To Tu z kwintetem a przed koncertami The Blue Shroud Band Barry'ego Guya na Krakowskiej Jesieni Jazzowej, amerykański trębacz Peter Evans opowiadał nam o graniu Milesa Davisa jeden do jednego, fascynacji Alice Coltrane i improwizacji, która wymaga zaufania. Teraz przypominamy ten wywiad z okazji koncertu Evansa na festiwalu Jazz Jantar 2018.

Zmarł Sonny Fortune

Smutna wiadomość dotarła do nas wczorajszej nocy, 30 października. Zmarł jeden z najważniejszych saksofonistów jazzowych Sonny Fortune.

Sonny Fortune należał do grona twórców nazywanych często poscottrane’owcami. Urodził się w Filadelfii, ale od 1967 roku związany był z nowojorską sceną jazzową. Choć muzyka Coltrane’a była dla niego bardzo silną inspiracją, to jednak stworzył własny jezyk jako improwizator. Jego głównym instrumentem był saksofon altowy, ale często sięgał zarówno po sopran, tenor, jak również baryton i flet poprzeczny.

Warsaw Summer Jazz Days: Jack DeJohnette - czas legendy

Jack DeJohnette jest jednym z tych jazzowych gigantów, o których mówi się – oni zmieniali jazz na przestrzeni lat! Jack DeJohnette wnosi zarówno jako lider, jak i jako sideman nieograniczoną inwencję do zespołów, to on dopełnia brzmienie, syntetyzując przepływ myśli muzycznej. Jest ponad podziałami, współpracował z muzykami wywodzącymi się z różnych środowisk, części geograficznych, reprezentujących często zupełnie różnorodną stylistykę, i efektem jego współdziałania były projekty niezmiennie inspirujące, jakich historia jazzu do tej pory nie znała!

Strony