Manfred Eicher

44 lat temu odbył się najsłynniejszy koncert jazzowy świata

1 400 widzów, 1 pianista, 0 nut. Rzadko kiedy bywa to przepis na udany koncert. Wyjątkiem jest ten, który 24 stycznia 1975 roku odbył się w gmachu opery w Kolonii. 29-letni amerykański pianista jazzowy Keith Jarrett wszedł na scenę, zasiadł do instrumentu i zaczął grać. Minutę po tym, jak zagrał pierwszy dźwięk, wszyscy na sali wiedzieli, że na scenie dzieje się magia; że właśnie ma miejsce coś bardzo szczególnego i znaczącego. Powiedzieć w kontekście tej płyty "znaczący" to nie powiedzieć prawie nic. To nagranie, zrealizowane za 500 funtów, sprzedało się w przeszło 3,5 milionach egzemplarzy. To najlepiej sprzedający się solowy album w historii jazzu i najlepiej sprzedający się album piano solo w historii muzyki. Przez cały, trwający ponad godzinę, koncert Jarrett improwizował. 

La Fenice - Keith Jarret solo na podwójnej płycie kompaktowej

Solowe koncerty Keitha Jarretta to jakośc sama w sobie. Fani czekają na nie jak na mało co w dzisiejszym jazzie. Doczekali się. Ten długo oczekiwany podwójny album prezentuje koncert painisty w Gran Teatro La Fenice w Wenecji jaki odbył się w lipcu 2006 roku i jest dostępny w płytowych sklepach.

The Bell

Ches Smith znakomity młody perkusista, które zresztą znamy z wielu koncertów w Polsce, jako lider w ECM, rzecz sądząc po projektach, z jakich go do tej pory słyszeliśmy niemal niewiarygodna, a jednak! Dla uspokojenia dodam, że żaden z istniejących dotychczas zespołów Smitha nie załapał się na ten sesję.

Mark Turner i Ethan Iverson – królowie tymczasowi

Trzeba pewnej odwagi aby swój duetowy album, pierwszy z karierach zatytułować „Temporary Kings”, ale może coś w tym jest. W USA, a pewnie po części także i w innych rejonach świata, wielu fanów i obserwatorów jazzowej sceny skłania się przyznać obydwu muzykom takie tytuły.

Jakkolwiek jedne z najbardziej wyrazistych głosów na dzisiejszej scenie jazzowej, Saksofonista Mark Turner i Ethan Iverson, jeszcze nie tak bardzo dawno filar słynnego The Bad Plus prezentują swój debiut na płycie jako duet.

Piosenki z Helsinek – najnowsza płyta Trygve Seima

Trygve Seim to jeden z tych muzyków, którzy swoją jazzową drogę zawdzięczają Janowi Garbarkowi. To właśnie jego muzyka stała się dla Fina główną inspiracją. Twórczość Seima z kolei tak bardzo przypadła do gustu, skądinąd znanemu z wielkiej słabości do „skandynawskiego” grania Manfredowi Eicherowi, że nieomal od samego początku kariery zaprosił saksofonistę do swojej wydawniczej oficyny. Nie jest więc zaskoczeniem, że najnowsza płyta Seima również ukazuje się w monachijskim labelu.

The Other Side – najnowszy album Torda Gustavsena

Tord Gustavsen to chyba jeden z nielicznych artystów, który zdaje się nie chcieć zwracać na siebie uwagi - nie tylko poza sceną, ale nawet kiedy siedzi przy czarno-białej klawiaturze. Mimo to od lat jest jednym z najbardziej cenionych i rozpoznawalnych muzyków jazzowych Starego Kontynentu. Jest również artystą bardzo lubianym w Polsce czego dowodem niech bedą częste zaproszenia kierowane w jego stronę przez rodzimych organizatorów festiwalu.

End To End – pożegnalny recital kontrabasowy Barre Phillipsa

Barre Philips to legenda kontrabasu współpracownik Erica Dolphy'ego, Archiego Seppa, Jimmy'ego Giurree'a, Mariona Browna, Cecilta Taylora, Lee Konitzem czy Attili Zollera. Uczestniczył w najważniejszych sesjach i przedsięwzięciach amerykańskiego jazzu, a także w nagraniach całej plejady europejskich improwizatorów z Joelle Leandre, Peterem Kowaldem, Derekeim Baileyem, Evanem Parkerem czy Peterem Brotzmannem na czele.

In Movement

„DeJohnette nagrał płytę z Coltrane’m i Garrisonem. W maju. Tego roku!” Informacja na pierwszy rzut oka, wydawać by się mogła najbardziej szokującą w historii jazzu. Po chwili jednak, emocje opadają, choć nadal jest się czym ekscytować: Wielki perkusista po latach grania z jazzowymi gigantami stworzył album, z synami zmarłych muzyków: Ravim Coltranem i Matthew Garrisonem. Świeżość i doświadczenie połączone z genetycznie odziedziczonym talentem zwiastują dobry materiał. Międzypokoleniowa twórczość zawsze wychodzi na dobre.

Dino Saluzzi – z bandeonem przez życie

Dino Saluzzi – argentyński bandeonista- obchodzi dziś swoje 83 urodziny. To przepiękny wiek, przepiękny instrument i przepiękna twórczość. Dino jest przecież największym bandeonistą naszych czasów. Należy mu się więc sowity toast!

Niekochać pokochane – Unloved Macieja Obary

Jeśliby pokusić się o stwierdzenie do kogo należał ubiegły rok w polskim jazzie to zmierzywszy ilość publikacji prasowych, internetowych i radiowych emisji to z pewnością tort podzieliliby między sobą Kuba Więcek, który zdominował pierwszą połowę roku i Maciej Obara zgarniający pulę w jego drugiej części. Ale kto wie czy sukces tego drugiego nie wydaje się bardziej doniosły w oczach jazzfanów, wszak znaczek firmy na płycie sygnowanej własnym nazwiskiem to mroczny obiekt pożądania dla sporej liczby muzyków. Między Bugiem a Odrą szczególnie.

Strony