Lucian Ban

Ash

W 2019 roku Mat Maneri zbudował swój kwartet z rumuńskim pianistą Lucianem Banem, Johnem Hebertem na kontrabasie i Randym Petersonem na perkusji. Powstała wówczas płyta Dust. Album szeroko komentowany i doceniony. Cztery lata później w nasze ręce trafia płyta Ash będąca drugą odsłoną dokonań czteroosobowego bandu Maneriego. Obydwa albumy wydane zostały nakładem amerykańskiej oficyny Sunnyside Communication, podobnie zresztą jak i większość płyt dokumentujących długą muzyczną przyjaźń Maneriego z Lucianem Banem.

Dust

Jestem niepoprawnym miłośnikiem muzyki, jaką tworzy Mat Maneri, admiratorem brzmienia jego altówki i sposobu w jaki słyszy muzyczną przestrzeń. Trudno mi wobec niego zdobyć na obiektywizm. Nie bardzo potrafię z tym walczyć, więc kiedy na rynek trafia płyta z jego udziałem to jest mi zwyczajnie na świecie lepiej. W takich warunkach powinniście podzielić każdą entuzjastyczną myśl tego tekstu przez cztery i nałożyć na całość siatkę mojej bezradności wobec lidera.

Dark Blue

Co mają z sobą wspólnego Teaca w Transylwanii i Detroit w stanie Michigan? Od dwóch dekad trajektorie muzycznych peregrynacji przebiegające przez te miejsca krzyżowały się wielokrotnie w miejscu, którego artystyczne współrzędne zawierały nazwiska: Alex Harding i Lucian Ban.  Pierwszy to pierwszorzędny saksofonista, o wszechstronnych zainteresowaniach i pokaźnym dorobku, drugi – świetny pianista rumuńskiego pochodzenia, mogący się pochwalić wspólnymi projektami m.in.

Dark Blue - Alex Harding i Lucian Ban zapowiadają nową płytę

Dwóch muzyków z innych muzycznych światów, dwaj artyści wyrośli z innych tradycji i w zupełnie innych dziękowych kulturach spotykający się w przestrzni jazzowej improwizacji. Chciałoby się powiedzieć, schemat jakich nieskończenie wiele razy doświadczała historia muzyki. To prawda, ale też schemat, który pozwalał jazzowi rozwijać się jak żadnemu bodaj innemu rodzajowi muzyki.

Transylvanian Concert

Jak by Cię tu Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku przekonać, byś poszedł do sklepu, kupił sobie tę płytę i posłuchał w skupieniu od początku do końca. Zobaczysz, że tylko na tym zyskasz, bo pięknie można na niej ćwiczyć sztukę słuchania. Nawet nie musisz czytać do końca tej recenzji. No dalej, idź! Tylko pamiętaj: „Transylavanian Concert” Lucian Ban i Mat Maneri!

Jazzarium w Radiu WNET 05.06.2013: tym razem już w duecie. Audycję prowadzą Kajetan Prochyra i Maciej Karłowski

Tym razem już w duecie i poczęści z muzyką duetów. Z płyt, które już są na rynku i albumów, któych jeszcze nia ma. Bo przecież Lucian i Mat Maneri ze swoim "Transylvanian Concert" na sklepowe póki już trafili, ale Marilyn Crispell i Gary Peacock z płyta "Azure" jeszcze nie. Podobnie jak najnowsze dzieło kwintetu Steve'a Swallowa "Into The Woodwork" oraz płyta Jonathana Finlaysonai jego Sicilian Defense - Moment And The Message (2013). Będzietez muzyka mniej jazzowa od Joslyn COok, fragmenty nowej płyty Pata Metheny'ego z kompozycjami Zorna i kołysanka Jeża Igora.

Koniec maja premierowo w ECM. Nowe płyty wyda Keith Jarret oraz duet Lucian Ban / Mat Maneri

Na 28. maja monachijska oficyna wydawnicza ECM zaplanowała kolejne premiery, wśród których dwie zasługujące na szczególną uwagę. Płyta „Somewhere” sławnego tria Keitha Jarretta oraz „Transylvanian Concert” duetu Lucian Ban / Mat Maneri.

Lucian Ban pierwszym rumuńskim artystą pod skrzydłami ECM

“Ban gra z wirtuozerią i wrażliwością, która przywodzi skojarzenia tak z muzyką Vladimira Horovitza jak i McCoy Tynera.” Pianista Lucian Ban wychował się w niewielkiej miejsocowości w Transylwanii Teaca. Od 1999 roku mieszka w Nowym Jorku, gdzie nagrywa z czołówką światowych improwizatorów. Na naszych łamach pisaliśmy o jego płycie “Enesco Re-imagined”. 28 maja swoją oficjalną premierę będzie miał album nagrany wspólnie z Matem Manerim pt. “Transylvanian Concert”. Krążek będzie debiutem Bana pod skrzydłami wydawnictwa ECM.

Enesco Re-imagined

Pełny okres dziewięciomiesięcznej inkubacji mija dzisiaj od chwili kiedy pielęgnuję w sobie wirusa muzyki zawartej na tej płycie. Infekcja postępuje i jestem z tego powodu bardzo zadowolony. Po pierwszym entuzjazmie pomyślałem, że odczekam chwilkę i wrócę do niej za kilka tygodni, tak żeby sprawdzić czy ciągle porusza, czy może czar prysł w międzyczasie i album będzie się już tylko kurzyć zapomniany na półce.