Słuchają nas muzycy, laicy, artyści i dentyści – wywiad z Piotrem Schmidtem. Część pierwsza

Autor: 
Marta Jundziłł
Autor zdjęcia: 
mat. promocyjne
Wojciech Leszczyński (zdjęcie nr 2)
Tomasz Agaszko (zdjęcie nr. 3)
Grzegorz Rajter (zdjęcie nr. 4)

Schmidt Electric to zmodyfikowana nazwa, najświeższego projektu trębacza okrzykniętego dziś „nową nadzieją polskiego jazzu”. Piotr Schmidt, wraz ze swoim zespołem nagrał właśnie drugi album pt. Tear The Roof Off. O konsekwencji w zdobywaniu polskiej sceny opowiedział mi, pomiędzy koncertami promującymi jego najnowszą płytę.

- Przy nagraniu drugiego albumu w elektrycznym składzie zmieniłeś nazwę zespołu na prostszą i bardziej przystępną. Czy oprócz tego coś na Tear The Roof Off uległo zasadniczej zmianie?

Rzeczywiście skróciłem nazwę zespołu zabierając z niej skrajne człony. Zostało środkowe - Schmidt Electric. To w sumie wystarczy. Dodatkowo nowa nazwa odzwierciedla drastyczne zmiany stylistyczne jakie zaszły na tej płycie. Także podejście do nagrania. Tear The Roof Off to zdecydowanie nowy rozdział w grze zespołu Schmidt Electric. Nie tylko mamy tutaj dominację drum'n'bassowych rytmów, czego na poprzednim krążku w ogóle nie było, to jeszcze są naleciałości hip-hopowe czy dubstepowe. Mamy też mocne rockowe brzmienia i przestrzeń, która każe się zastanowić, skłania do refleksji. Całość ma dla mnie ogromną wartość. To muzyka, która gra mi w duszy i chce się tym podzielić ze światem. 

- Obecnie jesteś w trasie promującej drugi album projektu Schmidt Electric - Tear The Roof Off. Jak publiczność reaguje na Wasze koncerty?

Całe szczęście entuzjastycznie. Zaczęło się mniej więcej od połowy zeszłego roku, od lipcowych koncertów w Regensburgu. Wtedy byliśmy po 8 miesięcznej przerwie w grze, ale powrót do wspólnego koncertowania okazał się pełnym sukcesem. Od tego momentu ludzie praktycznie zawsze reagują entuzjastycznie i mam wrażenie, że nowy materiał płyty Tear The Roof Off tylko te reakcje umocnił.

- Czy są to przypadkowi ludzie, czy raczej fani, zachęceni Waszym debiutanckim albumem – Silver Protect?

Raczej są to fani, a także ludzie, którzy obserwują co się dzieje w muzyce i chcą potem tego posłuchać. Ale zdarzają się też przypadkowi odbiorcy jazzu, którzy stają się naszymi fanami oraz co ciekawe ludzie, którzy w ogóle nie lubią jazzu, a mówią, że nasza muzyka bardzo się im spodobała. Spektrum jest duże - od młodzieży do ludzi starszych. Słuchają nas muzycy, laicy, artyści i dentyści. Na razie nie są to tłumy, ale grupa ta stale rośnie. Po naszych koncertach ludzie opowiadają rodzinie i znajomym o tym co słyszeli i następnym razem przychodzą liczniej. 

 

-Jakie są najbliższe koncertowe plany Schmidt Electric?

30 maja gramy na festiwalu Jazz na Kresach - w Zamościu w klubie Kosz u Grzegorza Obsta. To legendarny klub i legendarna postać, u której miałem przyjemność gościć już dwukrotnie. Następnie 31 maja gramy w klubie Harenda w Warszawie. Tymi wydarzeniami kończymy majową trasę dziesięciu koncertów promujących płytę Tear The Roof Off. W czerwcu mamy jeszcze dwa koncerty, potem w lipcu i w sierpniu też po dwa koncerty, a od września znowu zaczynamy drugą falę promocji. Między innymi mamy już zaproszenie do Regensburga, z czego nasz manager na Niemcy zrobi całą trasę po Bawarii. Na jesień planujemy też koncerty w Londynie.

 

- Tyle koncertów w maju musi być męczące. Jak, za chwilę zamierzasz regenerować siły?

Siły zacznę regenerować jak skończą się egzaminy na uczelniach. Do połowy czerwca jeszcze i w Nysie na PWSZ'cie, w Katowicach na AM i we Wrocławiu w szkole Zbigniewa Czwojdy są jeszcze zajęcia, sesje egzaminacyjne i zaliczeniowe. Jak skończy się ten gorący okres, to na przełomie czerwca i lipca polecę do Londynu ,w odwiedziny do brata i siostry, a także do Tomka Bury. Potem w lipcu będę prowadzić klasę trąbki na Warsztatach Jazzowych w Puławach. Myślę, że dopiero potem trochę odpocznę grając przez wakacje bardziej sporadycznie. Choć nie do końca, bo jeszcze przed wrześniem muszę napisać pracę doktorską.

-Czego będzie dotyczyć?

Temat mojej pracy dotyczyć będzie relacji między sekcją rytmiczną a improwizującym solistą i ich wzajemnym wpływaniu na siebie. Kwestie muzyczne, akustyczne, pozamuzyczne. To wszystko co sprawia, ze ta muzyka żyje, że nie są to zagrane zwykłe wprawki z aebersoldem, tylko spójna koncepcja wzajemnie oddziałujących na siebie osób. Co determinuje energię? Co sprawia, że jedno solo kolokwialnie - żre, a drugie nie?  Bardzo ciekawy temat. 

- Na Tear The Roof Off jeden utwór nagrany jest z MC. To forma eksperymentu? Jeśli się spodoba, pójdziesz aktywniej w tę stronę?

Na pewno nie zamierzam stać się artystą hip-hopowym, lub w którego twórczości hip-hop będzie dominował. Dla mnie jest to kolor. Nigdy nie wsłuchiwałem się w teksty piosenek. Zawsze interesowała mnie w piosenkach muzyka. Tu też ważny jest dla mnie kolor. Wydźwięk. Tekst dopiero na trzecim miejscu. Ważny jest rytm tekstu, barwa głosu, intonacja, to wszystko wpływa na brzmienie utworu. Na pewno będę nawiązywał do tej stylistyki, już zresztą mam pomysł na kolejny utwór, w którym będzie dużo rapu, ale nie będzie to dominanta mojej działalności.

 

 

-  Apropos piosenek. Na drugiej płycie zmieniłeś wokalistę. Wojciech Myrczek nie pasował do koncepcji drugiego albumu?

Był plan żeby nagrać jeszcze jeden utwór, właśnie z Wojtkiem, ale nie bardzo starczyło czasu i w sumie stwierdziliśmy, że płyta jest już wystarczająco długa - 57 minut. Jest ona też na tyle kolorowa stylistycznie, pełna różnych odcieni, ze zróżnicowaną fakturą brzmienia i wieloma zaproszonymi gośćmi, że może lepiej nie przedobrzyć. Tak jak jest, jest idealnie.

-  Przedwczoraj obchodziliśmy urodziny Milesa Davisa. Kim dla Ciebie jest ta ikona jazzu?

Miles Davis dla mnie to postać wyjątkowa. Wyrosłem na jego muzyce, najpierw lata 80', potem 50' a potem Birth Of The Cool i znowu skok w lata 60'. Jedyny okres, który mi do końca nie siedział to były lata 70' , a więc Miles'a wersja fuzji jazzu z rockiem. No, ale każdy z nas ma swoje preferencje, dlatego właśnie potem tworzymy i słuchamy innych rzeczy. Moją ulubioną płytą Milesa jest Live Around The World wydana w 1996 roku, zawierająca nagrania z lat 1988-1991. Na pewno fakt, że ostatnia płyta Milesa - Doo Bop - jest w całości hiphopowa też na mnie wpłynął, przez co łatwiej było mi teraz pójść w tę stronę w utworze Tear The Roof Off na płycie. Miles to zdecydowanie wielka inspiracja.

- A inni muzycy, którzy mają wpływ na styl Twojej gry?

Z trębaczy: Wallace Roney, Roy Hargrove, Terence Blanchard, Dave Douglas, Wynton Marsalis, a ze starszych: Woody Shaw, Clifford, Lee Morgan, Freddie Hubbard, Chet Baker. Na pewno największy wpływ na ukształtowanie mojej gry miał Piotr Wojtasik, u którego studiowałem, ale od ok. 6 lat staram się pozbyć tych wpływów i w ogóle nie słuchać jego muzyki. Zmieniłem trąbkę raz, potem drugi, tak żeby brzmieć inaczej. Robiłem wszystko żeby zapomnieć o tym, o czym Piotr mówił. A z drugiej strony wiem, że był to najlepszy nauczyciel,  jakiego mogłem mieć na studiach. Kończąc wątek trębaczy, jeszcze Tomasz Stańko jest dla mnie, nie tyle inspiracją w stylu gry na trąbce, co bardziej w tworzeniu muzyki. Jego ostatnie płyty są genialne. Inni instrumentaliści też mnie bardzo inspirują, także rzeczy poza muzyczne. Inspiracje, to tak naprawdę temat rzeka.

 

 

-A co zainspirowało Cię do nadania płycie tytułu Tear The Roof Off? Nie sposób, nie zapytać o interpretację tytułu.

Tear The Roof Off to znaczy Oderwij Dach. A więc wyrwij się z tego świata, który cię ogranicza, który narzuca ci normy zachowań, ciemięży myśli, wzbudza strach przed opinią innych. Oderwij dach,  czyli pozbądź się tych ograniczeń i zacznij żyć pełną piersią, poczuj wiatr we włosach, niech Twe serce zabije szybciej w locie ekscytacji, radości i prawdziwego szczęścia. Żyjemy w społecznościach by przetrwać, ale te społeczności nas bardzo ograniczają. Jesteśmy podatni na opinię, ulegamy sile autorytetu, władzy pieniądza, przestrogom starszych, przepisom prawa, moralności, tradycji, kulturze, które karzą nam się ciągle odwdzięczać. Żyjemy jak w klatce, osaczeni i zmuszeni do ciągłej adaptacji. Niby zwykły kompromis - dostosuj się i żyj z nami, lub nie, ale wtedy skazany będziesz na banicję. To całkiem zrozumiałe, jednak są takie chwile, gdy pragniemy się z tego wszystkiego uwolnić. Jeśli naprawdę tego pragniesz, chociaż na chwilę, to oderwij dach i zrób to!

Na koniec zapytam o konkrety: Gdzie można nabyć Tear The Roof Off?

Na razie na allegro, ale niedługo będzie też dostępna na mojej stronie – www.schmidtjazz.com, oraz na stronie wytwórni – www.sjrecords.eu.