Ostatni akord - Janusz Szrom we wrocławskim Vertigo

Autor: 
Lech Basel

To był ostatni koncert jazzowy roku 2012 we Wrocławiu. Z inicjatywy powstającego klubu "Vertigo" w Sali Rycerskiej wrocławskiego Ratusza 28.12.2012 wystąpił Janusz Szrom z triem Zbigniewa Wrombla. Koncert nosił tytuł "Śpiewnik" i był jazzową interpretacją ulubionych piosenek polskich sprzed lat.

Takie romanse jazzu z muzyką pop nie są niczym nowym w jego historii . Nie stronił od nich zarówno L.Armstrong jak i M.Davis, czy inni wielcy tego gatunku. Jedną z moich ulubionych płyt jest nagranie Paula Desmonda pt. "Bridge over Troubled Water" będące instrumentalną, jazzujacą interpretacją najwiekszych przebojów duetu Simon&Garfunkel. W składzie muzyków pojawiają się takie sławy jak Herbie Hanckock, Ron Carter czy Airto Moreira.

Szedłem na ten koncert z ogromną ciekawością, ale i świadomością, że artyści podjęli się bardzo trudnego zadania. Te piosenki zapadły bowiem głęboko w pamięć wielu ludzi, każdy może je powiązać z określonymi etapami swojego życia, emocjami, wspomnieniami. Na dodatek  każdy inaczej. Już sama konieczność dokonania wyboru była dosyć karkołomnym zadaniem. A wyważenie proporcji między pokorą dla oryginału a własną interpretacją groziło artystycznym samobójstwem.  We Wrocławiu doszło do tego mocno nietypowe miejsce, kojarzone raczej z muzyką dawną, występami chórów ale nie z jazzem.

Trudne zadanie stało przed muzykami ale i przed publicznością też. Ja  nie wiedziałem co we mnie wygra: czy słuchanie sercem i duchem czy też szkiełkiem i okiem. Po emocjach związanych z fotografowaniem trzech pierwszych utworów zasiadłem do  słuchania i podglądania reakcji publiczności.I przyznam,że wyniosłem z tego koncertu bardzo mieszane wrażenia. Jakże trudno jest napisać relację z wydarzenia podobającego się publiczności śpiewajacej razem, poklaskującej rytmicznie i spontanicznie reagujacej na gesty i słowa wokalisty w zestawieniu z przewagą raczej negatywnych odczuć własnych. Podobała mi się gra Zbigniewa Wrombla a w szczególności jego solowe poczynania. Panował on też nad całością  muzycznej strony tego wieczoru. Zachowana była swoista równowaga między ilością jazzu w popie i popu w jazzie.

Dużo mniej podobała mi sie interpretacja samego Janusza Szroma. Wydaje mi się,że te proporcje zostały mocno zachwiane a szanse jakie stwarzały te piekne tematy w wielu przypadkach zostały zaprzepaszczone i brzmiało to zbyt monotonie, jednakowo przy każdej piosence. Próby zróznicowania za pomoca wokaliz nie przypadły mi do gustu i całkowicie rozchodziły się z moimi oczekiwaniami. Tego dnia wyjątkowo dużo drobiazgów psuło mój odbiór . Na szczęście publiczność w swej większej części była zadowolona, poprosiła wykonawców o bisy i zadowolona opuszczała to niezwykłe dla jazzu miejsce.

A ja... no cóż... widocznie występują u mnie wyraźne objawy przemęczenia niezwykle bogatą w jazz wrocławską jesienią i zimą. Dobrze powinna mi zrobić zimowa przerwa.

Janusz Szrom - śpiew        
Zbigniew Wrombel - kontrabas       
Piotr Wrombel - fortepian
Krzysztof Szmańda - perkusja