Mniej znaczy więcej: Minim Experiment w Teatrze BOTO

Autor: 
Piotr Rudnicki
Autor zdjęcia: 
Magdalena Rosman

Do niewielkiej, ukrytej przed wrzawą imprezowego Sopotu siedziby Teatru BOTO trafić nietrudno. Pod jednym wszakże, drobnym warunkiem: należy podjąć minimum trudu odbicia od głównego szlaku komunikacyjnego  koneserów miejscowego nightlife’u. Tam, we względnym zaciszu swoje miejsce znajdą zainteresowani zupełnie innym rodzajem emocji - tak odbiorcy, jak i twórcy. Tacy na przykład, którzy zebrali się na okoliczność sobotniego koncertu kwartetu Minim Experiment. Tacy, którym bliska jest myśl, że mniej znaczy więcej.

Podobną filozofię musiał mieć z tyłu głowy gitarzysta Kuba Wójcik, opracowując koncepcję artystyczną swego autorskiego bandu. Sam skład zespołu świadczy o tym, że sprawę przemyślał dokładnie, bo też muzyków odpowiedniejszych niż Kamil Piotrowicz, Luca Curcio i Albert Karch do uprawiania takiej poetyki znaleźć niełatwo. Promujący w Sopocie swój debiutancki album „Dark Matter” zespół Minim Experiment to grupa operująca zgoła malarskimi środkami wyrazu. Grająca z wyczuciem i miękką, kontrolowaną ekspresją. Choć dyscyplina jest w ich graniu obecna, to z pozycji słuchacza trudno ją zauważyć: kompozycje sprawiają wrażenie nie tyle napisanych, co jedynie zasugerowanych, a każdy z wykonawców otrzymuje dla swoich działań rozległą przestrzeń. Korzystali z niej bardziej akcentując, niż grając (Kamil Piotrowicz), bardziej zarysowując subtelnymi smugami, aniżeli szafując rytmem ( Albert Karch), miękko i powoli prowadząc puls (Luca Curcio) zamiast go forsować, czy w końcu rozciągając i „rozpuszczając” melodię miast wywoływać ją na powierzchnię (Kuba Wójcik). Trochę to więc muzycy, trochę malarze, być może nawet trochę poeci. Dominującym wyróżnikiem koncertu była nastrojowość, choć nie tak mroczna, jak by się można spodziewać po tytule promowanego krążka. Dominowała atmosfera lekka, nieco senna, znaczona zarysami melodii Kuby Wójcika ( te, niejednorodne, nawet jeśli chwilami niebezpiecznie blisko im do smoothjazzowych komunałów, w utworze Scythe Dance potrafiły zaskoczyć interesującym, żywym quasi-ludowym motywem), choć nie brakło także bardziej wzmożonych kolektywnych improwizacji, oraz highlightów, takich jak znakomite solo perkusji Alberta Karcha, muzyka zresztą znacznie się w zespole wyróżniającego.

Minim Experiment to kolejny już w ostatnich latach skład powstały z inicjatywy młodych muzyków związanych z gdańską Akademią Muzyczną: kolejny dysponujący świeżym, współczesnym brzmieniem i kolejny, po którym wiele można sobie obiecywać. Szczęśliwie, dzięki miejscom takim jak Teatr BOTO jest też nareszcie gdzie grać regularne, małe koncerty. Wszystko zmierza więc ku temu, aby już niebawem było można mówić o trójmiejskiej scenie głośniej, niż dotychczas.