Krakowska Jesień Jazzowa 2012: DKV Trio - zespół kompletny, zespół bez słabych stron. Relacja z koncertu pięciodniowego jesiennego maratonu w Krakowei

Autor: 
Bartosz Adamczak (www.jazzalchemist.blogspot.com)

Poprzeczka tego wieczoru została postawiona niezwykle wysoko tegoż wieczoru. Ale przecież DKV trio to jazzowy dream team, a o ich koncercie 10 lat temu w Katowicach słyszałem już legendy. 10 też lat zabrało Markowi Winiarskiemu sprowadzenie grupy do Krakowa – wystarczy spojrzeć na koncertowe rozkłady jazdy tych muzyków by stwierdzić niezbicie, że należą do najbardziej zajętych i aktywnych ludzi na świecie. Aż w końcu się udało.

I (i tutaj można jakieś pirackie kolorowe przekleństwo wstawić) warto było czekać. Trio zagroovewowało, zaswingowało i zagrało z pasją i energią. Zabrało nas na radosną jazdę, której oprzeć się nie można - nóżka tupie rytmicznie, twarz rozdziawia uśmiech od ucha do ucha.

Ten zespół jest kompletny, bez słabych stron. Może wręcz zespół idealny. Kiedy chcą być liryczni muzyka staje się gładka jak aksamit, kiedy chcą uderzyć to cios jest z gatunku nokautujących, kiedy chcą zawędrować w rejony szorstkiej ekspresji czy dźwiękowej abstrakcji to po prostu tak się dzieję. I każde nawet najbardziej wydawałoby się porozrzucane kropki udaje się połączyć płynnie jedną linią jak gdyby nigdy nic, jak gdyby każdy mógł tak zagrać. A tak niewielu rzeczywiście potrafi.

Jest w tej muzyce i elegancja i energia, które tak rzadko spotykają się ze sobą, jazzowy luz i muzyczna treściwość, masywne dźwięki tańczą delikatnie i z gracją.

Trudno o lepszy jazz. Sam soczysty miąższ. I trudno było nie zauważyć, że tego wieczora triu DKV z całą jego świetnością Hera skradła show.