Julia, Cezaria i Walentynki...relacja z koncertu Julii Sokołowskiej w warszawskim Tygmoncie.

Autor: 
Małgorzata Lipińska

Wieczór 14 lutego. Tłum w wejściu do Tygmontu. Chyba żaden jazzowy koncert w tym miejscu, nie cieszył się od dawna tak liczną frekwencją. Myślę, że to nazwisko Evora wraz z datą sprawiły, że warszawiacy, mimo zimy, postanowili wyjść z domu. Dla mnie, jak zapewne dla większości przybyłych, nazwisko Julii Sokołowskiej było do tego wieczoru zupełnie nie znane. Może szkoda.

Julia Sokołowska, wokalistka jazzowa, kompozytorka i aranżerka, absolwentka Berklee College of Music w Bostonie. Już jako studentka gościła na scenach amerykańskich klubów jazzowych, koncertowała i nagrywała np. z Jackiem DeJohnette czy Zbigniewem Wegehauptem. W programie jej środowego występu znalazły się piosenki z repertuaru Cesarii Evory. Towarzyszył jej czteroosobowy band: Rafał Rokicki - p, Piotr Świerzbiński - g, Łukasz Borowiecki - b, Sebastian Kuchaczyński - d. Wszyscy wyglądali na stremowanych, jednak można było usłyszeć miłe solówki fortepianu, kontrabasu, gitary, czy perkusji. Jednak o wszystkim zdawało się, że decyduje wokalistka.

Repertuar Cesarii, utwory "Besame Mucho", "Embarcaccao", czy "Velocidade" nie sprawił, że poznałam wszechstronność Julii jako wokalistki, czy aranżerki. Brakowało mi w jej interpretacjach "tego czegoś", co np. można usłyszeć w interpretacjach Theo Bleckmanna na płycie "Hello Earth - The Music Of Kate Bush".
Nie tylko niedoskonałości nagłośnienia sprawiły, że koncert mnie nie poruszył, nie przeniósł na Wyspy Zielonego Przylądka. Najgorszą stroną całego przedsięwzięcia była dla mnie narracja i prowadzenie, czułam się trochę, jak na szkolnej akademii. Fragmenty życiorysu, czy wywiadów były zupełnie niepotrzebne. Duża część zgromadzonej publiczności wydawała się doskonale znać pieśni Evory.

Za to bis mile mnie zaskoczył! Siła, skala głosu a także barwność improwizacji jazzowej, gdzie wplatało się m.in. słynne "Summertime", było tym czego chciałabym posłuchać dłużej i, prawdę powiedziawszy, mam nadzieję, że następny koncert Julii Sokołowskiej będzie właśnie taki.